"Energetyka jest dziedziną strategiczną, a Stoen jest szczególnym przedsiębiorstwem, bo znajduje się w stolicy kraju, dlatego sprzedaż tego zakładu jest po prostu przestępstwem" - powiedział.
Na koniec swojego wystąpienia zapowiedział: "Chcę jednoznacznie z tej mównicy, wobec pana ministra i marszałka Sejmu, oświadczyć, że użyjemy i ja użyję, wszelkich możliwych, dostępnych sposobów, żeby ta prywatyzacja nie doszła do skutku. Gdybyśmy my - posłowie tej kadencji - na to pozwolili, po prostu sprzeniewierzylibyśmy się (...) przysiędze (poselskiej)". "Tak nam dopomóż Bóg w tej prawdziwie narodowej i słusznej sprawie" - zakończył.
Janowski uznał też, że gdyby nie jego determinacja i "stanowcze przebywanie na mównicy sejmowej przez 20 godzin", to nie byłoby debaty o polskiej energetyce w Sejmie. "Panowie Kaczmarki, Millery nie ze mną te numery (...). Kończy się wasz, powiedziałbym, czas dojrzewania, teraz jak zgniłe jabłko spadniecie z tego drzewa - to wam obiecuję" - mówił.
Janowski na początku swojego przemówienia skarżył się, że minister skarbu poprosił o głos przed jego wystąpieniem: "Ta cała kombinacja, której byliśmy świadkiem zmierzała do tego, żebym mnie, mój klub pozbawić możliwość i mówienia w czasie antenowym".
sg, pap