Katowicka prokuratura sprawdza, czy prawdziwa może być wersja, że Madzia nie żyła już dwa dni przed tym, jak jej matka zgłosiła policji nieprawdziwą informację o porwaniu dziecka - podaje radio RMF FM.
Według informacji radia, śledczy mają również dowody na to, że w czasie, kiedy ktoś, używając komputera rodziców Madzi szukał w sieci informacji o organizacji pogrzebu i dziecięcych trumnach, oni sami byli w domu, co udało się ustalić dzięki analizie gdzie w tym czasie logowały się ich telefony.
Półroczna Magda była poszukiwana od 24 stycznia. Początkowo jej matka twierdziła, że dziewczynka została porwana, a ona sama została zaatakowana na ulicy i straciła przytomność. Półtora tygodnia później Katarzyna W. przyznała, że dziecko nie żyje. Jak twierdziła, dziewczynka wyślizgnęła jej się z rąk i uderzyła główką o próg w mieszkaniu. Kobieta, w panice, miała zaś ukryć zwłoki dziecka.
Prokuratura postawiła Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. 15 lutego, odbył się pogrzeb Madzi. Tego dnia też jej matka opuściła areszt, gdyż sąd uznał zażalenie jej obrońców.
Kto szukał informacji o trumnach i organizacji pogrzebu?
Sam komputer, zabezpieczony przez śledczych był wyczyszczony ze wszystkich danych. Eksperci zatrudnieni przez śledczych mieli wyczytywać informacje z twardego dysku. Prokuratura bierze pod uwagę wersję, że mała Madzia, w chwili rzekomego porwania, nie żyła już od dwóch dni. Są jednaj zeznania świadków, które wykluczają tę wersję.
Udział osób trzecich prawdopodobny?
Na konferencji prasowej 21 marca prokuratura powiedziała, że nie może wykluczyć wersji, w której Madzię celowo pozbawiono życia. Istnieje też prawdopodobieństwo, że w sprawę zamieszane myły osoby trzecie. Ponadto badane są wątki m.in. składania fałszywych zeznań. Prokuratura zdecydowała też, że świadkowie w sprawie zostaną przebadania wariografem. Poddaniu się badania odmówiła jedna osoba, jednak prokurator nie zdradził jej tożsamości.Półroczna Magda była poszukiwana od 24 stycznia. Początkowo jej matka twierdziła, że dziewczynka została porwana, a ona sama została zaatakowana na ulicy i straciła przytomność. Półtora tygodnia później Katarzyna W. przyznała, że dziecko nie żyje. Jak twierdziła, dziewczynka wyślizgnęła jej się z rąk i uderzyła główką o próg w mieszkaniu. Kobieta, w panice, miała zaś ukryć zwłoki dziecka.
Prokuratura postawiła Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. 15 lutego, odbył się pogrzeb Madzi. Tego dnia też jej matka opuściła areszt, gdyż sąd uznał zażalenie jej obrońców.
RMF fm, is