Jarosław Kaczyński wezwał polityków Solidarnej Polski do powrotu do PiS, bo - jak napisał prezes - szkodzą - podobnie jak inni rozłamowcy - Polsce. - PiS zdarzało się wyprzedzać PO, ale przewagę zawsze trwoniono wpadkami w drugorzędnych sprawach. Prezes nie zaczynałby dywagacji o Angeli Merkel w ostatniej kampanii, gdyby czuł oddech SP. Musiałby mówić o sprawach najważniejszych - drożyźnie, polityce rodzinnej - twierdzi Kurski.
Polityk zapewnia, że jego partia nie chce wojować z PiS. - Chcemy przywrócić prawicy zdolność koalicyjną. Być wartością dodaną. Na prawicy są wyborcy, którzy nie znoszą PO, ale odrzuca ich skostnienie PiS. Możemy mieć kilkanaście procent za trzy lata - dodaje. Twierdzi też, że list Komitetu Politycznego PiS pokazuje strach przed Solidarną Polską. - Jak powstaliśmy, Jarosław zgłosił postulat kary śmierci. Jak przekroczyliśmy 5 proc. w sondażu, PiS przyjął Macierewicza. Odpowiedział na nasz kongres, powinien być armagedon, a sił starczyło tylko na list i event z Markiem Jurkiem - mówi Jacek Kurski.
"Gazeta Wyborcza", ps