System dowódczy do zmiany
Prezydent podkreślił, że istotą odprawy było m.in. "potwierdzenie woli politycznej" utrzymania wskaźnika wydatków na obronność na poziomie 1,95 proc. PKB. Dodał, że jak największa część tych pieniędzy powinna być przeznaczona na modernizację techniczną. - To jest wielkie wyzwanie także dla planistów wojskowych, aby ten wielki wysiłek finansowy państwa polskiego, porównywalny z wysiłkiem wielu bogatszych krajów niż Polska, był jak najlepiej wykorzystany - ocenił. Komorowski mówił też o planach modernizacji armii i kontynuowaniu dwóch reform: systemu dowodzenia i szkolnictwa wojskowego, które - jak podkreślił - miały być przeprowadzone po 2001 r. Prezydent przypomniał, że dopominał się o te działania. - W końcu się doczekałem tego, że minister obrony, szef Sztabu Generalnego, pan premier wspierają koncepcję głębokiej reformy systemu dowódczego w Polsce oraz reformy systemu szkolnictwa - nie krył satysfakcji. Pytany, do kiedy mają być gotowe plany reformy dowództw i szkolnictwa, prezydent podkreślił, że "tu nie chodzi, żeby dawać czas, tylko żeby budować wspólnotę myślenia i wspólnotę działania". - Z największą satysfakcją odnotowuję to, że plany są już w tej chwili dopracowywane – dodał.
Armia ponad polityką?
Komorowski zaofiarował swoją pomoc na rzecz przekonania sił politycznych do poparcia tych pomysłów. - Tak jak to było w 2001 r., kiedy to do ryzykownego programu modernizacji, reformy sił zbrojnych przekonałem jako minister obrony narodowej wszystkie praktycznie istniejące siły w polskim parlamencie – przypomniał Komorowski. - Tego rodzaju wsparcie oferuję również panu ministrowi Siemoniakowi. Jestem pewien, że właśnie w tym wypadku jedność poglądów najważniejszych organów władzy państwowej będzie czynnikiem decydującym, co do tego, że reforma nie pozostanie na papierze, a zostanie po prostu wykonana – ocenił.
PAP, arb