Giertych oświadczył wtedy, że "Fakt" podał trzy nieprawdziwe informacje: "Po pierwsze, kobieta przedstawiona na zdjęciu nie jest moja mamą. Po drugie, mężczyzna przedstawiony na zdjęciu nie jest moim tatą. Nie są to osoby ze mną spokrewnione ani spowinowacone. Po trzecie, samochód przedstawiony na zdjęciu nie jest samochodem BOR ani MEN". Zapowiedział proces, jeśli "Fakt" go nie przeprosi. Giertych wygrał już prawomocnie proces z "Faktem". Sąd nakazał przeprosiny w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", portalu Interia.pl oraz w 30-sekundowym spocie w TVN. Giertych powiedział, że komornik ściągnął na jego rzecz 200 tys. zł zadośćuczynienia od wydawcy tabloidu, z której to kwoty zostały opłacone przeprosiny w mediach.
30 marca sąd uznał także oddzielne powództwo matki Giertycha. - Ochrona prawna powódki jest zasadna, bo to była nieprawda - powiedziała sędzia Agnieszka Rafałko o materiale tabloidu. Dodała, że pozwani już raz przepraszali za całą sprawę, ale - jak uznał sąd - "nie miało to formy adekwatnej do naruszenia dóbr osobistych", wobec czego za niezbędne uznano przeprosiny nakazane wyrokiem. Pozwany może się odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Na ogłoszeniu wyroku nie było nikogo ani ze strony powodowej, ani pozwanej.
ja, PAP
Czytaj więcej na Wprost.pl: