Przyczyną procesu o ochronę dóbr osobistych Grabowskiego były doniesienia "Faktu" z 2008 r. W artykule zatykułowanym "Kogo podrywa Kiepski?" pisano o spotkaniu aktora na ustronnej drodze pod Konstancinem z "pewną śliczną, młodziutką blondynką". Pytano też, czy tajemnicza blondynka, która "może być w wieku jego córki", może stanowić zagrożenie dla jego partnerki. Sąd uznał, że artykuł ten stanowił naruszenie dóbr osobistych powoda przez podanie nieprawdziwych informacji i nakazał redaktorowi naczelnemu Grzegorzowi Jankowskiego oraz wydawcy gazety opublikowanie stosownych oświadczeń na pierwszej stronie "Faktu" i na jego stronie internetowej. Pozwani mają przeprosić za podanie nieprawdy, gdyż spotkanie nie było randką, lecz miało charakter zawodowy, a Grabowski "nie podrywał" swej rozmówczyni - dziennikarki jednego z portali. W oświadczeniu ma się też znaleźć stwierdzenie, że dziennikarce towarzyszył kamerzysta, co "Fakt" celowo przemilczał w swym materiale. Ponadto pozwani mają przeprosić Grabowskiego za sugerowanie, że "nie umie gotować". W uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Witkowska powiedziała, że proces wykazał, iż informacje tabloidu były nieprawdziwe. - Pozwani nie wykazali, że powód nie umie gotować, a on wykazał, że potrafi - dodała sędzia. Sąd uznał, że kwoty 40 tys. i 10 tys. zł zadośćuczynienia będą odpowiednią rekompensatą za naruszenie dóbr.
Sąd oddalił jednocześnie powództwo wobec pozwanych przez Grabowskiego dwojga redaktorów "Faktu", bo nie wykazano, by mieli oni wpływ na publikację. Zgodnie z prawem odpowiedzialność cywilną za dopuszczenie do publikacji naruszającej czyjeś dobra ponosi redaktor naczelny.
PAP, arb