"Dokument jest korzystny dla Polski"
- Sądzę, że to memorandum, przyjęte przez rząd, zaakceptowane przez sejmową komisję, jest dokumentem korzystnym dla Polski. Dołączamy do kilkunastu krajów NATO i Unii Europejskiej, które podobne porozumienia z USA mają. Myślę, że zagrożenia, które pojawiają się w komentarzach, są trochę na wyrost, nie odpowiadają prawdzie, zwłaszcza jeżeli prześledzić ostatnie lata, naszą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi – powiedział Siemoniak.
Ocenił, że z polskiego punktu widzenia memorandum niesie korzyść otwierając przed polskimi firmami rynek amerykański i rozszerzając konkurencję na rynku polskim. - Są obszary, w których nie mamy kompleksów, a nasze firmy mają szanse i powinny ubiegać się o zamówienia. Zarazem na naszym rynku, na którym obowiązuje unijna dyrektywa zrównująca możliwości udziału w przetargach firm europejskich i polskich, takie rozwiązanie, które doprasza firmy amerykańskie, zwiększa konkurencyjność – w przetargach będą mogły uczestniczyć nie tylko firmy z UE, ale i ze Stanów Zjednoczonych. Będziemy mogli uzyskać lepsze rozwiązania za niższą cenę – powiedział szef MON.
Podkreślił, ze memorandum mocno odwołuje się do lokalnych przepisów w Stanach Zjednoczonych i w Polsce, uwzględnia lokalną specyfikę. Siemoniak zaznaczył też, że rozmowy o memorandum toczyły się od roku 2004, a „obecny kształt dokumentu jest korzystniejszy dla Polski niż propozycje wyjściowe sprzed lat".
"Kupiliśmy F-16 bez memorandum"
Według ministra memorandum stwarza nowe możliwości przy braku ryzyk po naszej stronie. Zwrócił uwagę, że także do tej pory firmy amerykańskie nie napotykały na przeszkody, jeśli przedstawiały korzystne oferty. - Najbardziej spektakularny przykład to zakup F-16, który przecież nie wymagał specjalnego memorandum, oraz zakup przez Amerykanów zakładów w Mielcu i uruchomienie tam produkcji śmigłowców – powiedział Siemoniak.
Zaznaczył, by nie odnosić memorandum dotyczącego postępowań przetargowych do takich transakcji jak np. nieodpłatne przekazanie używanych samolotów C-130 Hercules, która opierają się na specjalnych dwustronnych porozumieniach, a nie przetargach. Również odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia wiceminister Marcin Idzik podkreślił, że zgodnie z memorandum przedsiębiorca amerykański uczestniczący w postępowaniu będzie musiał spełnić te same warunki, co przedsiębiorca europejski, a „nasze przedsiębiorstwa będą miały taką samą szansę w USA, jak te, które chroni Buy American Act (ustawa o preferencjach dla krajowych dostawców przy zamówieniach publicznych – red.)".
MON chciał pomóc przedsiębiorcom z USA
Idzik dodał, że memorandum powstało z inicjatywy Stanów Zjednoczonych, by ułatwić udział w postępowaniach przedsiębiorcom amerykańskim, a zarazem stworzyć szansę firmom polskim. - Dziewiętnaście państw NATO ma podobne umowy ze Stanami Zjednoczonymi, to wyraz równości w traktowaniu naszych podmiotów. W żadnym przypadku nie mamy do czynienia z uprzywilejowaniem podmiotu amerykańskiego, który będzie się ubiegał o zamówienie – powiedział Idzik.
On również zwrócił uwagę, że wobec obowiązującej od sierpnia ubiegłego roku dyrektywy obronnej UE „już dzisiaj polski przedsiębiorca musi być elastyczny i konkurować z przedsiębiorcą europejskim". Dodał, że polski przemysł musi się nastawiać także na eksport, bo nie zawsze MON może być jedynym odbiorcą.
Obietnice za działania
Obaw związanych z memorandum nie kryje natomiast wydawca miesięcznika "Raport – wojsko technika obronność" Wojciech Łuczak. - Otwieramy nasz rynek, a w zamian dostajemy rynek najbardziej chłonny i perspektywiczny na świecie, ale przy tym najsilniej chroniony barierami protekcjonistycznymi, o których pokonaniu nie ma tutaj mowy – powiedział Łuczak. Zaznaczył, że Stany Zjednoczone korzystają z zagranicznych technologii, ale – zgodnie z ustawą o preferencjach dla swojego przemysłu - nie importują gotowych produktów, lecz kupują rozwiązania techniczne i uruchamiają produkuję na miejscu.
- Te zapisy nie wydają mi się do końca ekwiwalentne. Otrzymujemy obietnicę w zamian za pełne otwarcie naszego rynku – ocenił Łuczak. Przypomniał, że w latach 60., 70., i 80. europejscy sojusznicy USA, kupując amerykańską broń, apelowali o otwarcie tamtejszego rynku na europejskie technologie. - Znajdziemy się w tej samej roli, co europejscy członkowie NATO wtedy – uważa Łuczak. - To tylko memorandum, które można wziąć pod uwagę lub go nie uwzględniać, ale obawiam się, że w Polsce nie zabraknie polityków i amerykanofilów, którzy potraktują je jako obowiązującą wytyczną i będą się go kurczowo trzymać – powiedział publicysta.
Memorandum
Międzyrządowe memorandum o wzajemności w ramach zamówień obronnych dotyczy zamówień składanych przez polskie MON i Departament Obrony USA. Preambuła mówi m.in. o dążeniu do usunięcia „dyskryminujących barier w nabywaniu towarów lub usług, wytwarzanych przez przedsiębiorstwa przemysłowe drugiego państwa".
Zgodnie z memorandum „każda ze stron uznaje i oczekuje, że druga strona będzie stosować rozsądne procedury określania wymagań, pozyskiwania, nabywania i zawierania umów". „Każda ze stron będzie życzliwie rozpatrywać wszelkie wnioski drugiej strony o współpracę w badaniach, rozwoju, produkcji i nabywaniu zdolności obronnych" – przewiduje dokument. Przedsiębiorstwa drugiego kraju mają być traktowane nie mniej korzystnie niż własne. Jeżeli oferta drugiej strony będzie korzystniejsza niż krajowa, „obie strony zgadzają się znieść wymóg kupowania produktów krajowych". W memorandum znajduje się też zastrzeżenie, że nie jest ono podstawą do ograniczania przepisów regulujących zamówienia offsetowe.
ja, PAP