- Dla kogoś, kto jest całkowicie sparaliżowany i zależny od respiratora, wyprawa na Kopiec Kościuszki to jest prawdziwe K2. Poza tym droga na Kopiec jest wyboista i bardzo wąska, co dla osób poruszających się na wózkach stanowi niemałe wyzwanie. Nie każdy ma odwagę je podjąć. Wiem, bo osobiście próbowałem zachęcić do tego kilkanaście osób. Odpowiedziała jedna - powiedział Janusz Świtaj.
Pomysł Janusza Świtaja
Oprócz niego znani są jeszcze dwaj uczestnicy wyprawy. Pozostałych pięciu wyłoni jury. Niepełnosprawni, którzy chcieliby wziąć udział w wyprawie na Kopiec Kościuszki, powinni do 23 kwietnia przysłać do Fundacji list motywacyjny razem ze stosowną dokumentacją (m.in. orzeczenie o niepełnosprawności i zgodę lekarza na wyprawę). W przypadku osób, które nie są w stanie samodzielnie pisać, list może w ich imieniu napisać członek rodziny. Ogłoszenie wyników nastąpi 30 kwietnia.
Na pomysł zorganizowania takiej wyprawy wpadł Janusz Świtaj po rozmowie z 25-letnim Pawłem Szkutnickim, który jest podobnie jak on sparaliżowany, oddycha za pomocą respiratora i porusza się na wózku inwalidzkim. Paweł prosił, by zainteresował media takimi ludźmi jak on i pomógł mu w ten sposób w zdobyciu pieniędzy na rehabilitację. Opowiedział, że jego rodzice zrobili wszystko, aby go ratować i usprawnić choć trochę jego ciało. Sprzedali dom, żeby mógł się rehabilitować, i mieszkają razem z nim w wynajętej kawalerce w Krakowie.
"Miałem szczęście, bo spotkałem Annę Dymną"
Janusz Świtaj skontaktował się z Anną Dymną. Fundacja uruchomiła pomoc dla Pawła i postanowiła zorganizować akcję, która mogłaby przypomnieć społeczeństwu o takich ludziach jak Paweł i dać im nadzieję. Tak narodził się pomysł wyprawy na "K2". - Miałem sporo szczęścia, bo spotkałem Annę Dymną, jej Fundacja pomogła mi zdobyć elektryczny wózek i po 15 latach mogłem wyjść z domu. Na nowo mogłem poczuć wiatr na twarzy i popatrzeć na słońce. Znów zachciało mi się żyć. Odzyskałem nadzieję. Bardzo bym chciał, aby ta wyprawa na "K2" przywróciła nadzieję zarówno jej uczestnikom, jak i osobom, które dzięki mediom będą mogły o nas usłyszeć – mówi Janusz Świtaj.
Kolejną osobą, która zgodziła się na wyprawę na "K2", jest 33-letni Mateusz Haraśny z woj. wielkopolskiego, który 14 lat temu złamał kręgosłup i porusza się na wózku elektrycznym.
W trakcie wyprawy uczestnikom będą towarzyszyć pracownicy i wolontariusze naszej Fundacji. Wyprawa na "K2" odbędzie się w ramach projektu "Małe Kilimandżaro", organizowanego przez Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko" dla osób niepełnosprawnych.
"To będzie symboliczna wyprawa"
- Kiedy w 2008 roku organizowaliśmy wyprawę na Kilimandżaro, chcieliśmy pokazać, że wokół nas są ludzie niepełnosprawni, którzy też mają marzenia, ambicje i chcą normalnie żyć. Dla takich osób Kilimandżarem może być to, że ktoś im pomoże wyjść z domu, że będą mogli znów zobaczyć niebo i popatrzeć na słońce. To właśnie dla nich organizujemy wyprawę na "K2" – powiedziała Anna Dymna.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że uczestnicy tej wyprawy bez naszej pomocy nie dotarliby na szczyt, ale sam fakt, że będą chcieli wziąć w niej udział, podjąć wyzwanie i choć przez chwilę będą się mogli poczuć jak zwycięzcy, będzie ogromnie ważny. To będzie symboliczna wyprawa – powiedziała aktorka.
Ambasadorem wyprawy na "K2" jest Kinga Baranowska, himalaistka, zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników, która dwukrotnie wyprawiała się na szczyt K2 w Karakorum, ale dotąd nie udało jej się go zdobyć.
zew, PAP