W nocy z 10 na 11 kwietnia służby porządkowe usunęły sprzed Pałacu Prezydenckiego palące się znicze. Kwiaty i lampki ustawili tam uczestnicy Marszu Pamięci, zorganizowanego z okazji drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Poseł SLD, Ryszard Kalisz był oburzony takim zachowaniem ratusza. - Znicze mają wartość symboliczną i powinny zostać na Krakowskim Przedmieściu 2-3 dni. Nie można postępować w tej sytuacji schematycznie. Wiadomo, że służby są od sprzątania, ale szef służb powinien pomyśleć, że powoduje napięcie polityczne, zabierając znicze od razu - powiedział.
Działania służb porządkowych tłumaczy rzeczniczka stołecznego ratusza. - Było ustalone, że służby miały uprzątać te znicze, które już się wypaliły - mówi w rozmowie z tvn24.pl Agnieszka Kłąb z warszawskiego ratusza. Podkreśliła, że celem prac porządkowych było uprzątnięcie zniczy tak, żeby nie przeszkadzały "w normalnym ruchu na Krakowskim Przedmieściu".
Z okazji drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu zebrało się kilka tysięcy osób. Demonstranci domagali się wyjaśnienia przyczyn wypadku.ja, TVN24