Katastrofa pod Szczekocinami: prokuratura szuka pasażerów

Katastrofa pod Szczekocinami: prokuratura szuka pasażerów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W katastrofie pod Szczekocinami zginęło 16 osób (fot. Michał Legierski/Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Częstochowska prokuratura, badająca okoliczności marcowej katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, chce ustalić i przesłuchać wszystkie osoby jadące pociągami, które się wówczas zderzyły.

12 kwietnia, w ogólnopolskim wydaniu „Gazety Wyborczej", zamieści ogłoszenie o prowadzonym śledztwie, w którym poinformuje, że wszystkie osoby, podróżujące uczestniczącymi w katastrofie pociągami, są pokrzywdzonymi w sprawie.

Tych spośród podróżnych, którzy dotychczas nie zostali przesłuchani w  charakterze świadków, śledczy proszą o kontakt, aby ustalić termin i  miejsce przeprowadzenia czynności.

W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych. Wielu spośród podróżnych nie odniosło obrażeń i wróciło do domów. Śledczy liczą, że te osoby skontaktują się z  prokuraturą. Dotychczas udało się ustalić ok. 150 podróżujących pociągami, które uczestniczyły w katastrofie. Według szacunków mogło nimi jechać ok. 350 osób. Jako pokrzywdzonym przysługują im określone prawa. Mogą domagać się np. wglądu do akt lub  wnioskować o przesłuchanie świadków.

Każdy z podróżnych może wnieść do sprawy coś nowego

Prokuratura przyznaje, że zdecydowała się zamieścić ogłoszenie dlatego, że nie chce rezygnować z żadnego źródła dowodowego. Przesłuchanie każdego ze świadków może wnieść do sprawy coś nowego. Informacje zawierające dane osobowe i adres pokrzywdzonego (numer telefonu, adres e-mail - red.) należy przekazywać pisemnie na adres: 42-200 Częstochowa ul. Dąbrowskiego 23/35; telefonicznie pod nr 34 374 06 06; faxem pod nr 34 324 11 69 lub mailem na adres: [email protected].

W prowadzonym od ponad miesiąca śledztwie prokuratorzy skupiają się obecnie na analizie przeprowadzonego na początku kwietnia eksperymentu procesowego w miejscu katastrofy. W postępowaniu nadal nie przesłuchano kluczowej postaci - dyżurnego ruchu z posterunku w Starzynach Andrzeja N., któremu prokuratorzy zarzucają nieumyślne spowodowanie katastrofy. Ze względu na jego stan zdrowia do tej pory zarzut nie został mu formalnie przedstawiony.

Nikt z załogi pociągów nie był pod wpływem alkoholu

Dyżurny, krótko po zatrzymaniu, został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, a zespół biegłych psychiatrów potwierdził, że nie może on uczestniczyć w czynnościach procesowych. 13 marca Sąd Okręgowy w  Częstochowie zarządził przeprowadzenie badań psychiatrycznych Andrzeja N., połączonych z obserwacją w zakładzie leczniczym.

Obserwacja zakończy się pod koniec kwietnia - od czasu decyzji sądu do jej rozpoczęcia musiał jeszcze minąć okres uprawomocnienia. Prokuratorzy do wtorku nie mieli informacji, by przesłuchanie dyżurnego stało się możliwe. Prok. Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury poinformował, że z badań toksykologicznych wynika, iż żaden z członków załogi obu pociągów nie był pod wpływem alkoholu.

Przyczyna zderzenia pociągów jest do tej pory nieznana

3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z  Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i  Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.

W wyniku katastrofy zginęło 16 osób - 11 podróżnych i pięciu pracowników kolei, a ponad 50 zostało rannych. W miesiąc po katastrofie w  szpitalach pozostaje pięć osób. Według śledczych Andrzej N., pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.

is, PAP