BOR pod lupą MSW - resort sprawdza czy Biuro chroni VIP-y lepiej niż przed Smoleńskiem

BOR pod lupą MSW - resort sprawdza czy Biuro chroni VIP-y lepiej niż przed Smoleńskiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
NIK zobowiązał BOR do zmian w sposobie ochrony VIP-ów (fot. www.newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
MSW sprawdza w jaki sposób BOR realizuje wnioski i zalecenia przedstawione w raporcie NIK o lotach z VIP-ami w latach 2005-2010. Kontrola w Biurze ma potrwać do końca maja - poinformowała rzeczniczka resortu spraw wewnętrznych Małgorzata Woźniak.
W swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli wytknęła BOR m.in. błędy w  organizacji ochrony VIP-ów. Odniosła się też do tragicznej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. oceniając, m.in., że BOR, w ramach przeprowadzonego rekonesansu, nie sprawdziło stanu bezpieczeństwa lotniska w Smoleńsku, bo - jak zauważyła Izba - nie ma  przepisów obowiązujących do tego Biuro.

Izba stwierdziła również, że BOR nie zabezpieczało lotniska w  Smoleńsku własnymi siłami i środkami, zdając się w tym zakresie w  całości na stronę rosyjską i uznając, że ze względu na wojskowy charakter lotniska oraz siły i środki użyte przez służby rosyjskie, wszyscy funkcjonariusze grupy przygotowawczej Biura będą w pozostałych miejscach pobytu ochranianych osób.

Pod koniec marca szef MSW mówił w Sejmie, że z informacji przekazanej mu przez szefa BOR Mariana Janickiego wynika, iż "większość działań naprawczych" w BOR została zakończona na początku 2012 roku.

Sprawą organizacji lotów do Smoleńska w 2010 r. zarówno premiera Donalda Tuska jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego zajmuje się także Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Prowadzi w tej sprawie dwa śledztwa. Jedno z nich dotyczy niedopełnienia obowiązków przez BOR, drugie - przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON i polskiej ambasady w Moskwie. Jak do tej pory jedyną osobą, która usłyszała zarzuty w tych wątkach jest były wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny. Prokuratura zarzuciła mu niedopełnienie obowiązków i poświadczenie nieprawdy w dokumencie. Gen. Bielawy nie  przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

PAP, arb