W sobotę w Warszawie odbył się marsz przeciw nieprzyznaniu Telewizji Trwam koncesji na cyfrową emisję naziemną. Wśród organizatorów manifestacji, która przeszła przed Kancelarią Premiera oraz Belwederem (siedzibą Bronisława Komorowskiego) byli m.in. politycy PiS i Solidarnej Polski. W marszu wzięło udział 20 tys. osób (według policji) lub 120 tys. (według organizatorów).
"Zbyszku, wracajcie"
Przemawiając do zgromadzonych, Jarosław Kaczyński zaapelował, by politycy Solidarnej Polski wrócili do PiS. - Zwracam się do ciebie Zbyszku, zapomnijmy o tym, co było złe, o co mamy pretensje, idźmy razem; wracajcie, to jedyna droga do zwycięstwa - mówił szef PiS, po czym odjechał. - Odpowiadając Jarkowi, chciałbym powiedzieć jasno - choć wiem, że już odjechał - że jesteśmy razem, że to, co było, zapomnieliśmy, że chcemy działać razem – zadeklarował Ziobro przemawiając pod Belwederem.
Ziobro: tym mnie załatwili
- Bardzo doceniam Jarosława Kaczyńskiego. Również jako konkurenta na prawicy, dużo się od niego nauczyłem, ale różnimy się stylem - powiedział Ziobro w TVN24, komentując wydarzenia z soboty. Szef Solidarnej Polski skarżył się, że jego wystąpienie przed Belwederem było zagłuszane okrzykami "Jarosław, Jarosław". Według Ziobry, zorganizowała to młodzieżówka PiS.
- Nigdy bym nie zrobił Jarosławowi Kaczyńskiemu tego, co PiS nam zrobił. Nie wysłałbym młodzieżówki po to, by w czasie jego przemówienia wołała "Ziobro, Ziobro" - zapewnił lider SP. Jak dodał, miał chrypkę a próbował przekrzyczeć młodzieżówkę PiS. - I niestety skończyło się tym, że moje gardło stało się przeszkodą nie do przeskoczenia - mówił. - Tym mnie załatwili - dodał.
Kaczyński przykrył TV Trwam?
Kolejny raz Ziobro sformułował zarzut, że szef PiS niepotrzebnie mówił o jedności prawicy na marszu, gdyż przez to media skupiły się na relacji Kaczyński-Ziobro, zamiast na tym, "dlaczego dziesiątki tysięcy ludzi przyjechało do Warszawy".
zew, PAP, TVN24