Palikot: jesteśmy jak mandarynki. W środku soczyści, na zewnątrz twardzi

Palikot: jesteśmy jak mandarynki. W środku soczyści, na zewnątrz twardzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ile osób będzie musiało pracować na czarno, gdy ZUS stanie się obowiązkowy w każdym przypadku? (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski) 
Ruch Palikota chce "zwalczać umowy śmieciowe". Jak? - Trzeba je obłożyć tymi samymi daninami publicznymi jak umowy o pracę - powiedział Piotr Ikonowicz, którego Pracownia Sprawiedliwości Społecznej opracowała projekt zmian w kodeksie pracy "Jak żyć panie premierze? Diagnoza kryzysu społecznego w Polsce". Publikacja ta będzie zaprezentowana podczas kongresu Ruchu Palikota, zaplanowanym na 1 maja.
Kongres Ruchu Palikota zorganizowany pod hasłem "Korekta kapitalizmu" odbędzie się 1 maja w warszawskiej Sali Kongresowej. Janusz Palikot mówił, że nie byłoby kongresu, gdyby politycy jego partii nie objechali 400 miejscowości w Polsce i nie dyskutowali z ich mieszkańcami m.in. o pracy, bezrobociu, emeryturach, polityce przemysłowej, a także wizji państwa i jego roli w gospodarce.

Palikot wraz z rzecznikiem klubu Ruchu Andrzejem Rozenkiem namawiali w okolicach stacji metra Centrum w Warszawie do wzięcia udziału w kongresie. Rozdawali także opracowanie "Jak żyć panie premierze". - Wszyscy ci, którzy zostaną w Warszawie, niech przyjdą i posłuchają naszej recepty na stworzenie w Polsce miejsc pracy - mówił lider Ruchu.

"Jak żyć panie premierze?"

Wcześniej na konferencji prasowej Palikot podkreślił, że 1-majowy kongres jego ugrupowania będzie poświęcony kwestiom dotyczącym pracy. Nawiązując do debaty na temat zmian w systemie emerytalnym, podkreślił, że "w Polsce nie problemu woli pracy, ale jest wielki lęk przed brakiem pracy".

- Od wielu tygodni dyskutujmy w Polsce o fałszywej diagnozie; o tym, że rzekomo nasze społeczeństwo nie chce pracować. To jest nieprawda. Prawdą jest dramatyczny rynek pracy w Polsce - przekonywał. Jak powiedział, prawdziwa diagnoza dotycząca sytuacji ludzi w pracy zawarta jest w przygotowanym przez Pracownię Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza opracowaniu pod tytułem: "Jak żyć panie premierze? Diagnoza kryzysu społecznego w Polsce". Publikacja ta będzie zaprezentowana podczas kongresu Ruchu.

Grodzka: by nie opłacało się wypychać na umowy śmieciowe

Na kongresie przedstawionych ma zostać kilkanaście projektów ustaw, m.in. nowelizacja kodeksu pracy. Jak powiedziała posłanka Ruchu Anna Grodzka, głównym założeniem tego projektu jest zrównanie poziomu ochrony pracowników zatrudnionych na różnych rodzajach umów. - Ma to działać w taki sposób, by pracodawcy nie opłacało się wypychać pracownika na niechciane tzw. umowy śmieciowe, ale w taki sposób, aby nie zakłóciło to funkcjonowania przedsiębiorstwa. Chcemy tak samo chronić pracownika, jak i małych przedsiębiorców - powiedziała. Dodała, że to mali i średni przedsiębiorcy tworzą większość miejsc pracy w Polsce.

Ikonowicz: zwalczać czyli obłożyć daninami

Z kolei Piotr Ikonowicz podkreślił, że przygotowany przez jego Pracownię Sprawiedliwości Społecznej projekt zmian w kodeksie pracy przewiduje m.in., że składki społeczne będą odprowadzane także od tzw. umów śmieciowych. - Żeby zwalczać umowy śmieciowe, trzeba je obłożyć tymi samymi daninami publicznymi jak umowy o pracę - powiedział. Jak tłumaczył, jeśli tak by się stało, zatrudnianie ludzi na umowy niekodeksowe stałyby się nieopłacalne dla pracodawcy. Ikonowicz przekonywał, że ze względu na trudną sytuację na rynku pracy bezrobotni są często zmuszeni do zgody na zatrudnienie na tzw. umowy śmieciowe. - Nie ma mowy o dobrowolności, kiedy jest bardzo duże bezrobocie i ludzie są w biedzie - ocenił.

Czego chce Ikonowicz

W związku z tym w projekcie zaproponowano zapis, który mówi, że praca wykonywana "w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę i pod jego kierownictwem" jest traktowana jako zatrudnienie w ramach stosunku pracy, choćby pracownik i pracodawca zgodnie zawarli wcześniej umowę cywilnoprawną (o dzieło lub umowy zlecenia). W projekcie znalazł się też zapis, zgodnie z którym pracownik, który ujawnił przed organami władzy publicznej, że pracował na czarno, nie ponosiłby negatywnych konsekwencji; dzisiaj jest ścigany za zatajenie wysokości otrzymywanych dochodów.

Jak mówił Ikonowicz, w projekcie zaproponowano ponadto, by przy rozwiązaniu umowy o pracę zawartej na czas określony konieczna była konsultacja wypowiedzenia z reprezentującym pracownika związkiem zawodowym, a pracodawca był zobowiązany do udzielenia odpowiedzi na pismo związku w tej sprawie. Projekt przedłuża też termin na wniesienie odwołania od wypowiedzenia umowy o pracę z 7 dni do terminu odpowiadającego długości okresu wypowiedzenia pracownika w sytuacji, gdy domaga się on przywrócenia do pracy. W sytuacji, gdy pracownik żąda tylko odszkodowania, wydłużenie tego terminu miałoby sięgać 3 lat.

"Związkowcy obrośli w piórka"

Ruch Palikota chce też zobowiązać pracodawcę do podania powodów wypowiedzenia wszystkich rodzajów umowy o pracę (za wyjątkiem umowy na okres próby), a nie wyłącznie umowy na czas nieokreślony. Autorzy projektu zwracają uwagę, że dzisiaj prawo chroni przed nieuzasadnionym zwolnieniem wyłącznie pracownika zatrudnionego na podstawie umowy na czas nieokreślony. Projekt zawiera też zapisy regulujące działalność związków zawodowych. Jak mówił Ikonowicz, związkowcy "za bardzo obrośli w piórka", przestali być częścią załogi zakładu pracy, stali się częścią aparatu administracyjnego. W projekcie zaproponowano - mówił - by ograniczyć do dwóch liczbę kadencji liderów związkowych oraz wprowadzić zapis, że nie mogą oni "porzucić stanowiska pracy".

- Proponujemy takie rozwiązanie, że lider związkowy na pół etatu jest związkowcem, a na drugie pół etatu nadal zjeżdża pod ziemię albo jeśli jest tramwajarzem, to prowadzi tramwaj - powiedział. Jak dodał, w ten sposób lider związkowy nadal będą wiedzieć "na czym polega praca jego kolegów, a nie stanie się wysoko uposażonym urzędnikiem, którego kierownictwo zakładu pracy może kupić za miejsce w radzie nadzorczej".

Palikot: jestem jak mandarynka

Politycy Ruchu przynieśli na konferencję prasową skrzynki z mandarynkami. Jak tłumaczył Janusz Palikot, jego partia jest jak mandarynka. Z jednej strony - mówił - Ruch Palikota jest "twardy, bierze się do ręki i wiadomo, że ma się do czynienia z kimś, kto ma tożsamość, będzie stanowił opór, wyraźnie oddziela się od innych obiektów, widoczny, zdefiniowany".

Z drugiej jednak strony - dodał - "jak się go z tej skórki obierze, w środku jest wrażliwy, soczysty, łagodzący napięcia, przynoszący ludziom radość". - Taki właśnie jest Ruch Palikota i taki będzie nasz kongres 1 maja - stwierdził Palikot, były poseł Platformy. Po konferencji politycy Ruchu rozdawali mandarynki politykom i dziennikarzom.

zew, PAP