Sala sejmowa jest wypełniona może w połowie. Zaczyna Platforma - a dokładniej Dariusz Rosati. Posłów PiS z każdą minutą przybywa. Mija 25 minut przemówienia polityka PO. Na salę wchodzi Kaczyński. Prezes nie jest jednak zainteresowany tym co mówi Rosati. W zasadzie trudno dostrzec posła PiS, którego interesowałoby poznanie argumentów drugiej strony. Antoni Macierewicz rozmawia przez komórkę, dwie posłanki żywo nad czymś debatują (myślicie, że o reformie emerytalnej? Wątpię). Jeżeli posłowie PiS w ogóle są na sali – to jest tak tylko dlatego, że za chwilę głos ma zabrać przedstawiciel ich partii – a więc jedyna osoba, której warto posłuchać.
Po Rosatim ma przemawiać przedstawiciel PiS. I to nie byle jaki przedstawiciel – na mównicy pojawia się bowiem sam Jarosław Kaczyński. Mówi około 20 minut. Pyta, jak to możliwe, że pracując dwa lata dłużej mężczyźni wypracują o 20 proc. większą emeryturę. Następnie zapewnia, że „artmetyka" nie jest mu obca i dodaje, że w związku ze znajomością tej dziedziny wiedzy jest przekonany, iż rząd się w rachunkach pomylił. Jego wystąpienie co chwila przerywają oklaski posłów PiS.Kaczyński kończy. O głos prosi Rosati. Wychodzi na mównicę i tłumaczy, skąd wzięło się te dodatkowe 20 proc. Czy Kaczyński i jego partią są zainteresowani odpowiedzią na pytanie, które w końcu sami zadali? Skąd! Posłowie PiS co chwile przerywają wywód Rosatiego okrzykami i nie dają mu dojść do słowa. Po Rosatim o głos prosi jeszcze Rostowski. Ale jego również posłowie PiS nie mają zamiaru słuchać. Z ław PiS słychać śmiechy, drwiny, pojedyncze okrzyki. W czasie gdy politycy PO stoją na mównicy, kilku posłów PiS - w tym Jarosław Kaczyński, który miał tyle wątpliwości odnośnie przygotowanej przez rząd reformy emerytalnej, opuszczają salę sejmową. Rosati rzuca ironicznie, że ma nadzieję, iż jego odpowiedzi na pytania zadane przez prezesa, ci politycy PiS, którzy zostali w Sejmie, przekażą liderowi swojej partii.
Po Platformie przychodzi czas na Ruch Palikota. Na mównicę wchodzi sam Janusz Palikot. „Kolejny, który popiera tę nieludzką reformę" – myśli chyba połowa zasiadających w tym momencie na sali posłów PiS. Wychodzą. Morał? Morał każdy może dopowiedzieć sobie sam.