Mężczyznom grozi od 3 do 25 lat pozbawienia wolności. Natomiast pies w najgorszym razie zostanie uśpiony.
O napadzie zawiadomił policję sam pokrzywdzony. "48-letni mężczyzna przyszedł na policję w chwilę po napadzie. Był w naprawdę opłakanym stanie" - opowiadał Dłużyk. Dodał, że mężczyzna bronił się przed psem jak mógł, ale zwierzę było bardzo agresywne i gryzło swoją ofiarę "gdzie się dało". Dlatego też pokrzywdzony doznał wielu ran, głównie dolnych partii ciała: z pachwin i nóg miał powyrywaną tkankę mięśniową oraz całe płaty skóry.
Do napadu doszło w nocy ze środy na czwartek w bolesławieckim parku. Do 48-latka podeszli złodzieje z psem. Po komendzie "atakuj" pies rzucił się na mężczyznę. Po pewnym czasie - opowiadał Dłużyk - pies został odciągnięty od swojej ofiary, a do przeszukania kieszeni przystąpili przestępcy. W sumie ukradli 48-latkowi ok. 4 tys. zł oraz telefon komórkowy.
Dłużyk wyjaśnił, że z zatrzymaniem sprawców napadu nie było większego problemu, gdyż policja ma "dobre rozeznanie na temat tego typu psów i ich właścicieli". Dlatego sprawcy zostali zatrzymani w kilka do kilkunastu godzin od napadu. Udało się także odzyskać wszystkie skradzione przedmioty.
Natomiast bardzo starannie przygotowano się do ujęcia psa, który mógł zaatakować policjantów podczas zatrzymywania swojego pana. "Są specjalne techniki postępowania z tego rodzaju zwierzętami, które znają nasi policjanci. Zawsze jednak jeden z funkcjonariuszy ma na sobie specjalny kombinezon, gdyby techniki zawiodły" - opowiadał Dłużyk. Ostatecznie jednak psa udało się ująć bez większych problemów. Obecnie znajduje się w "policyjnym kojcu".
"Najpierw musi go zbadać weterynarz. Potem trzeba będzie sprawdzić, czy można go jeszcze ułożyć inaczej - na nieagresywne zwierzę. I od tego zależy czy pies zostanie uśpiony, czy oddany do schroniska" - wyjaśnił Dłużyk.
sg, pap