"Wysoko cenię ciągle jeszcze urzędującego prezydenta Wojciecha Kozaka. Szukam dla niego optymalnego rozwiązania - umieszczenia go wysoko w strukturach Warszawy, ale na niektórych ludzi ja się nie mogę zgodzić, bo to by oznaczało, że oszukuję wyborców" - mówił Kaczyński o rządzącej w poprzedniej kadencji Warszawą Platformie Obywatelskiej.
"Mnie byłoby łatwiej z PO - nie kryję, ale ja muszę powiedzieć, że ja chcę zmienić Warszawę.
Kaczyński zaznaczył, że mimo, iż ideowo różni się z PO w wielu sprawach, to jest mu ona bliższa niż "nawiązująca do endeckich tradycji LPR". "Ja nie jestem związany z endecką tradycją, więc pod tym względem, mimo że nie jestem takim liberałem jak np. Donald Tusk (...), to mnie jednak do niego bliżej".
Jak ocenił, ostatnie wypowiedzi członków PO nie wpływają dobrze na powstanie koalicji PO i PiS w warszawskim samorządzie, w szczególności chodziło mu o wypowiedzi Donalda Tuska.
Tusk, który był w czwartek gościem Moniki Olejnik w Radiu Zet, mówił m.in. o "dość zaskakującym stanowisku Jarosława Kaczyńskiego w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej" (chodziło o poparcie PiS dla wniosku o referendum w sprawie sprzedaży ziemi cudzoziemcom). Tusk podejrzewał nawet, że Kaczyńskiemu chodzi o budowanie prawicy o narodowym zabarwieniu, "bardzo nieufnej wobec Europy, bardzo krytycznej wobec 12 lat niepodległości III Rzeczypospolitej".
"Mówiąc krótko, jest wiele racji w tych głosach, które pokazują, że Jarosław Kaczyński uznał, że partie po prawej stronie, ale po tej radykalnie prawej stronie, jak LPR i elektoraty Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony, to jest ten żywioł, który go najbardziej interesuje. I to być może byłby wystarczający powód, żeby odpowiedzieć, że synteza Platformy i PiS byłaby niepotrzebna, nie przyniosłaby wcale opozycji sukcesu, a w sprawie europejskiej mogłaby się nawet okazać groźna dla samego projektu wejścia do Unii Europejskiej" - ocenił Tusk.
W środę mówił w Sejmie, m.in., że "jeśli rzeczywiście jest tak, że liderzy PiS, dla pewnej taktyki politycznej - mającej bardziej na uwadze interes polityczny PiS, a nie Polski - są gotowi zaryzykować wyniki referendum unijnego, to jest to bardzo niebezpieczna gra".
LPR w czwartek kolejny raz ponowiła propozycję zawiązania koalicji z PiS w Radzie Warszawy.
Były prezydent Warszawy, Paweł Piskorski (PO), podważa jednak merytoryczne kwalifikacje LPR do rządzenia stolicą, a program LPR, z którym szła ona do wyborów samorządowych w stolicy, uważa za szkodliwy dla tego miasta.
Program wyborczy LPR "w ogóle nic nie mówił konkretnego, a jak mówił, to mówił niekompetentnie, np. o źródłach pozyskiwania środków na inwestycje miejskie. Odcinał się od funduszy europejskich, które są jedną z największych szans Warszawy na następne lata. LPR przecież uosabia to, że do Unii nie chce, że pieniędzy unijnych nie chce, że w ogóle nie chce z tego korzystać, a w Warszawie bardzo istotną część przyszłych inwestycji właśnie trzeba realizować z funduszy europejskich" - podkreślił Piskorski.
em, pap