Ziobro i Solidarna Polska "przywracają lekcje historii"

Ziobro i Solidarna Polska "przywracają lekcje historii"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Ziobro (fot. PAP/Radek Pietruszka) 
"Przywracamy lekcje historii" - pod takim hasłem prowadzona jest akcja zbierania podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Celem nowelizacji jest zachowanie dotychczasowego modelu uczenia historii w szkołach ponadgimnazjalnych.

W Warszawie akcję zainaugurował lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Eurodeputowany mówił, że chodzi o to, by polska szkoła i polska edukacja gwarantowały uczniom naukę historii. - Jak młody człowiek może odczuwać poczucie wspólnoty narodowej, jeżeli nie ma  zakorzenienia w przeszłości, w historii? - pytał. Zaznaczył jednocześnie, że to  właśnie kultura, język i wiedza o przeszłości budują poczucie tożsamości narodowej.

Ziobryści kontra reforma

Obywatelski projekt nowelizacji ustawy jest odpowiedzią na reformę edukacji, która od 1 września 2012 r. wejdzie do szkół ponadgimnazjalnych. Zgodnie z reformą, w drugiej i trzeciej klasie szkoły ponadgimnazjalnej uczniowie będą wybierali przedmioty, jakich uczyć się będą na poziomie rozszerzonym, a jakich jako uzupełniających. Uczniowie, którzy zdecydują się uczęszczać np. do klasy przyrodniczej, politechnicznej lub ekonomicznej będą mieli obowiązkowy przedmiot "Historia i społeczeństwo". Ma on pomóc zrozumieć uczniom zainteresowanym naukami ścisłymi "jak ważna jest historyczna ciągłość i  jak wiele doświadczeń współczesnych jest zakorzenionych w  doświadczeniach poprzednich pokoleń". Uczniowie, którzy będą uczyli się historii i społeczeństwa nie będą mieli chronologicznego wykładu z historii - zamiast tego nauczyciele będą z nimi realizować cztery spośród dziewięciu wątków tematycznych, np. "Europa i  świat", "Wojna i wojskowość", "Kobieta, mężczyzna, rodzina", "Ojczysty Panteon i ojczyste spory". Dany temat będzie mógł być omówiony przez nauczyciela historii we wszystkich epokach historycznych albo odwrotnie - w  ramach jednej epoki historycznej będzie można omówić wszystkie tematy.

Lekcje historii w ustawie?

Pomysłodawca akcji "Przywracamy lekcje historii" Patryk Jaki uważa, że reforma edukacji znacznie ograniczy nauczanie historii. - Historii, tak na prawdę będą się uczyć tylko ci uczniowie, którzy zdecydują się zdawać historię na maturze. Według szacunków to około 5  proc. polskiej młodzieży - podkreślił. Stąd - jak tłumaczył - konieczność zmian w prawie prowadzących do  wzmocnienia nauczania historii w szkołach. - Chcemy by kwestia nauczania historii była regulowana nie rozporządzeniem ministra edukacji, lecz by  była przeniesiona do ustawy - wyjaśnił Jaki. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o systemie oświaty, zapisy dotyczące minimalnego wymiaru obowiązkowych lekcji historii w liceach i technikach oraz w  klasach IV-VI przeniesione zostaną z rozporządzenia o ramowych planach nauczania do samej ustawy.

"Niech państwo kształtuje sobie sojuszników"

Autorzy projektu podkreślają w uzasadnieniu, że dla ciągłości edukacji właściwym jest realizowanie programu nauczania historii w  szkołach ponadgimnazjalnych w wymiarze 180 godzin, tak by "wiedza o  historii Polski i świata utrwaliła się i umożliwiła w przyszłości podejmowanie właściwych decyzji w oparciu o doświadczenie przodków". Według nich, takie rozwiązanie będzie stanowiło również ułatwienie dla  nauczycieli tego przedmiotu. Ponadto - jak zaznaczają - projekt przyniesie pozytywne skutki społeczne, gdyż - ich zdaniem - poprzez przywrócenie lekcji historii w  liceach ogólnokształcących i technikach "polskie państwo zyska sprzymierzeńca w walce o budowanie wspólnoty narodowej w postaci kolejnych pokoleń ukształtowanych w poczuciu odpowiedzialności za  ojczyznę".

Akcja ma stronę internetową: www.przywracamyhistorie.pl, konto na  Facebooku, Komitet Honorowy, Radę Naukową i pełnomocników w całej Polsce. Od pierwszych dni maja w 51 miastach ma być prowadzona akcja zbierania podpisów pod projektem. Po to by jako projekt obywatelski trafił on pod obrady Sejmu, organizatorzy akcji muszą zebrać pod nim minimum 100 tys. podpisów.

PAP, arb