Odłożenie jałtańskiego szczytu Europy Środkowej przez władze Ukrainy to dobra decyzja - ocenił prezydencki doradca ds. międzynarodowych prof. Roman Kuźniar. Jak dodał, strona polska oczekiwała takiej decyzji.
- To jest dobra decyzja, dobra dla wszystkich - dla Kijowa i dla wszystkich tych, którzy się tam wybierali - powiedział Kuźniar, który uczestniczył w konferencji podsumowującej przeprowadzany na polecenie prezydenta Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego.
Przypomniał, że to od strony polskiej wyszła przed rokiem inicjatywa zorganizowania kolejnego szczytu prezydentów państw Europy środkowej i wtedy "zostało to przyjęte przez aklamację przez wszystkich prezydentów, którzy gościli w Warszawie".
Wyraził nadzieję, że decyzja o odłożeniu szczytu "to pierwszy sygnał, że do naszych partnerów w Kijowie dociera to przesłanie, z którym prezydent Komorowski próbuje dotrzeć od połowy ubiegłego roku – że sposób, w jaki władze ukraińskie traktują byłą premier, będzie miał niedobre konsekwencje dla stosunków z Europą, dla pozycji międzynarodowej Ukrainy".
Odwołanie szczytu to strata dla Europy i Ukrainy
Nowak ocenił zarazem, że „to jest jakiś przykład, że jednak Unia Europejska stara się działać w sposób, który uwzględnia wartości, a nie tylko interesy gospodarcze".
Przypomniał, że to od strony polskiej wyszła przed rokiem inicjatywa zorganizowania kolejnego szczytu prezydentów państw Europy środkowej i wtedy "zostało to przyjęte przez aklamację przez wszystkich prezydentów, którzy gościli w Warszawie".
Ten szczyt nie wyglądał na sukces
- Życzymy Ukraińcom sukcesów, a ten szczyt nie wyglądał na sukces. Jeżeli wszystko wskazuje na to, że taka konferencja nie zakończy się sukcesem, to lepiej ją przełożyć niż uparcie trwać przy swoim i doprowadzić do czegoś, co nie zakończy się powodzeniem - uzasadniał Kuźniar swoją ocenę. - W związku z tym była to słuszna decyzja i przyłączamy się do niej. Uważamy, że została podjęta w dobrej wierze także z punktu widzenia stosunków Kijowa z krajami Europy - dodał.
Według Kuźniara uczestnicy niedoszłego szczytu „byliby z całą pewnością otwarci w komunikowaniu gospodarzowi swoich opinii". - Gospodarze mogli spodziewać się szczerości w ocenie traktowania przez władze ukraińskie byłej pani premier Julii Tymoszenko - powiedział Kuźniar.Wyraził nadzieję, że decyzja o odłożeniu szczytu "to pierwszy sygnał, że do naszych partnerów w Kijowie dociera to przesłanie, z którym prezydent Komorowski próbuje dotrzeć od połowy ubiegłego roku – że sposób, w jaki władze ukraińskie traktują byłą premier, będzie miał niedobre konsekwencje dla stosunków z Europą, dla pozycji międzynarodowej Ukrainy".
Odwołanie szczytu to strata dla Europy i Ukrainy
Członek komisji SPBN, były wiceminister obrony Andrzej Karkoszka ocenił natomiast, że odwołanie szczytu „to strata zarówno dla Europy, jak i dla Ukrainy".
Były ambasador Polski przy NATO, amb. Jerzy Maria Nowak ze Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, który także wziął udział we wtorkowej konferencji SPBN ocenił, że "jest to część problemu, który dotyczy przede wszystkim traktowania osoby byłej premier, ale również przestrzegania prawa, przestrzegania pewnych standardów, do których Ukraina – wbrew przyrzeczeniom - się nie dostosowała".Nowak ocenił zarazem, że „to jest jakiś przykład, że jednak Unia Europejska stara się działać w sposób, który uwzględnia wartości, a nie tylko interesy gospodarcze".
mp, pap