Projekt ustawy dotyczy ratyfikacji decyzji Rady Europejskiej z marca 2011 r. ws. zmian art. 136 traktatu o funkcjonowaniu UE w odniesieniu do mechanizmu stabilności dla państw członkowskich, których walutą jest euro. Wiceszef komisji ds. UE Andrzej Gałażewski podkreślił w czwartek, że projekt zawiera podstawową kwestię: zgodę Polski na ratyfikację zmian w traktacie.
Jak podkreślił, chodzi o dodanie do traktatu następującego ustępu: "Państwa członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności, uruchamiany jeśli będzie to niezbędne do ochrony stabilności strefy euro jako całości. Udzielenie wszelkiej niezbędnej pomocy finansowej w ramach tego mechanizmu będzie podlegało rygorystycznym warunkom".
Gałażewski zaznaczył, że zdaniem rządu przedmiotowa ratyfikacja podlega ratyfikacji zgodnie z art. 89 konstytucji, czyli po uprzedniej zgodzie wyrażonej w ustawie przyjmowanej przez Sejm i Senat większością głosów. Dodał, że zdania ekspertów przedstawione przez Biuro Analiz Sejmowych w tej sprawie były podzielone. Część uznała, że ratyfikacja powinna nastąpić zgodnie z art. 90, czyli większością 2/3 głosów. - Eksperci ci kierowali się przekonaniami, że przez zmianę art. 136 państwo polskie przekazuje UE część swoich kompetencji. Nie wykazali jednak, jakie to są kompetencje - mówił poseł.
Zaznaczył, że zwolennicy ratyfikacji w trybie art. 90 przyznawali, że co prawda sama zmiana art. 136 nie przenosi kompetencji RP do instytucji UE, ale stwarza potencjalną możliwość w przyszłości, kiedy ewentualnie zostanie podjęta procedura przystąpienia Polski do mechanizmu stabilności. - W opinii przeciwników tej koncepcji oraz w opinii Biura Legislacyjnego nie można przyjmować rozwiązań prawnych nie związanych bezpośrednio, a jedynie na podstawie przypuszczenia, że w przyszłości dojdzie do podjęcia sugerowanej decyzji - dodał.
Również Marek Krząkała (PO) mówił, że zmianę w art. 136 należy jedynie rozumieć jako określenie nowych warunków prowadzonej polityki pieniężnej, a nie przekazanie nowych kompetencji, które obecnie mają państwa należące do strefy euro. - Jeżeli Polska chce być wiarygodnym partnerem na arenie międzynarodowej, nie może blokować możliwości udzielenia pomocy dla krajów przeżywających trudności, bo sytuacja gospodarcza w Hiszpanii, Grecji, Włoszech czy Portugalii staje się coraz trudniejsza - zauważył.
Trzeba lepiej zarządzać strefą euro
- Jest rzeczą oczywistą, że trzeba lepiej zarządzać strefą euro. Dzisiejszy wybór jest oczywisty: Polska chce i powinna być w grupie tych państw, które mają wpływ na zasady funkcjonowania strefy euro. Leży to w naszym żywotnym interesie. Konsekwencje zaniechania pomocy mogą być tragiczne w skutkach. Dlatego apeluję, aby zagłosować za przyjęciem ustawy.
Anna Fotyga (PiS) złożyła natomiast wniosek o odrzucenie projektu rządowego. Przypomniała, że PiS zgłaszało propozycję uchwały Sejmu, która pozwoliłaby dokonać ratyfikacji zmian w trybie art. 90 konstytucji, czyli większością 2/3 głosów. - Możemy naprawić bardzo wiele wad tego procesu, który dostrzegają inni politycy UE - oświadczyła. Sejm odrzucił w czwartek projekt uchwały PiS.
Posłanka przypomniała ocenę opiniotwórczego ośrodka, którym kieruje Jack Delors, że przyczyną kryzysu budżetowego w państwach strefy euro są przede wszystkim różnice w stopniu rozwoju. - A takich różnic nie niweluje się wzmożoną kontrolą czy narzuconymi decyzjami politycznymi. To wymaga całego szeregu działań rozwojowych i w polityce spójności, wyrównywania tych różnic - dodała Fotyga.
Jak podkreśliła, "tylko zastosowanie rygorystyczne traktatów, wyraźna obserwacja dyspozycji traktatowych może pozwolić na zrównoważony, stabilny rozwój". - Wnoszę o odrzucenie w całości projektu ustawy ratyfikującej decyzję Rady UE z 25 marca 2011 roku - oświadczyła.
UE przeżywa kryzys
Adam Kępiński z Ruchu Palikota opowiadając się za przyjęciem rządowej ustawy podkreślił, że oprócz literalnego sensu traktatu należy kierować się dobrem wspólnoty europejskiej jako całości. - W czasach gdy świat tworzy środki polityczne i gospodarcze zdolne do podbijania ekonomicznego kontynentu, myślenie wyłącznie w skali narodowej jest archaiczne i prowadzi do uzależnienia państwa od innych organizacji w sposób, na który nie będzie miało wpływu - oświadczył.
Również Jarosław Górczyński (PSL) zaznaczył, że UE przeżywa kryzys, a sytuacja ekonomiczna wielu państw ulega pogorszeniu. - Rządy nie nadążają z reakcją na tempo osłabiania wskaźników ekonomicznych, a tym samym osłabiają siłę nabywczą i poziom życia swoich obywateli - mówił. - Widząc to należy wesprzeć działania Rady Europejskiej dotyczące ustanowienie stałego mechanizmu kryzysowego mającego chronić stabilność strefy euro - podkreślił.
Jak mówił z kolei Tadeusz Iwiński (SLD), jeśli chodzi o meritum - a nie o tryb uchwalania - jest przekonany co do jej sensowności. Poseł przypomniał, że Sojusz miał dylematy związane z trybem uchwalania ustawy rządowej. Jednak, jak dodał, chce w imieniu klubu SLD opowiedzieć się za przyjęciem projektu ustawy ws. ratyfikacji.
Marzena Wróbel z Solidarnej Polski opowiadając się za odrzuceniem projektu rządowego pytała, czy w interesie Polski jest wyrażenie zgody na powstanie europejskiego mechanizmu stabilności i ewentualne wchodzenie do niego i ponoszenie kosztów finansowych. Pytała też, w jaki sposób po ratyfikacji będą na gruncie polskim podejmowane decyzje o włączeniu się w mechanizm finansowy. - Ile nasz kraj zapłaci w przyszłości za to, że pan premier będzie się znajdował w głównym nurcie? - pytała.
Czy pozwolić państwom strefy euro na stworzenie mechanizmów stabilności?
Wiceszef MSZ Maciej Szpunar wyjaśnił, że "jeżeli Polska wejdzie do strefy euro i będzie przystępować do europejskiego mechanizmu stabilności, będzie stawała się stroną tej umowy". - I osobno będziemy oceniać, jakie są przesłanki ratyfikacji, jakie są koszty, a jakie korzyści przystąpienia do umowy" - podkreślił.
- Na dzisiaj pytanie jest bardziej polityczne, czy pozwolić państwom strefy euro na stworzenie mechanizmu stabilności, która zabezpieczy funkcjonowanie strefy euro, a przez to całej UE, w tym Polski, czy mamy im nie pozwolić - mówił wiceminister. Szpunar zauważył, że "na dzień dzisiejszy stronami tej umowy mogą być tylko państwa członkowskie strefy euro".
Jak poinformował, MSZ zleciło kilka ekspertyz z zakresie ratyfikacji zmian w traktacie. - Część ekspertyz wskazywała na art. 89, część na art. 90. Ale argumentów się nie liczy, lecz waży - mówił. Jak podkreślił, nie ma wątpliwości, że bardziej przekonujące są ekspertyzy, które wskazują, że nie mamy do czynienia z przekazaniem kompetencji w trybie art. 90". Art. 89 mówi m.in. o tym, że ratyfikacja przez Polskę umowy międzynarodowej i jej wypowiedzenie wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli umowa dotyczy członkostwa Polski w organizacji międzynarodowej.
Art. 90 zakłada z kolei, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Zgodnie z tym artykułem ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.mp, pap