Miller do Ruchu Palikota: nie podpiszę, bo nie chce mieć krwi na rękach

Miller do Ruchu Palikota: nie podpiszę, bo nie chce mieć krwi na rękach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lider SLD Leszek Miller (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Zapowiedź premiera, że powstanie raport ws. konwencji RE dot. przemocy wobec kobiet, oznacza, że nie chce on ratyfikacji dokumentu - uważa posłanka Ruchu Palikota Wanda Nowicka.

- A miało być tak pięknie. 8 marca premier Donald Tusk zapowiedział, że rząd ratyfikuje europejską konwencję przeciw przemocy wobec kobiet - powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie wicemarszałek izby Wanda Nowicka. Jak dodała, po tej deklaracji szefa rządu "wydawało się, że wystarczy poczekać parę chwil" i do ratyfikacji dojdzie.

Nowicka: Gowin zablokował konwencje, bo uważa ją za sprzeczną z tradycją

Na początku marca premier Donald Tusk deklarował, że - choć będzie to  jeszcze wymagało "trochę dyskusji" - Konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania przemocy wobec kobiet niebawem zostanie przedstawiona do  ratyfikacji. Okazało się jednak - mówiła Nowicka - że Gowin "uznał, że ta konwencja jest sprzeczna z polskimi narodowymi i tradycyjnymi wartościami i w związku z tym postanowił jej ratyfikację zablokować". Jak oceniła, świadczy o tym ostatnia decyzja rządu w tej sprawie.

Rząd zajmował się sprawą konwencji 22 maja. Ministrowie zdecydowali, żeby przed decyzją o podpisaniu dokumentu dać sobie kilka tygodni na przygotowanie analiz oraz opinii ekspertów dotyczących dokumentu. Premier zapowiedział później, że Gowin, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, szef MSZ oraz minister pracy przygotują raport dot. skutków prawnych wprowadzenia konwencji.

Nowicka: Gowin, strażnik ideologii

Według Nowickiej, takie działania oznaczają, że Tusk nie zamierza ratyfikować tego dokumentu, a jej sytuacja w tej sprawie przypomina prace nad ustawą o in vitro. - Mamy zapowiedź podjęcia pewnej inicjatywy, po czym pojawia się Jarosław Gowin - strażnik ideologii wyznaczony przez premiera Tuska do tego, by blokować wszystkie inicjatywy, które dotyczą spraw kobiet - powiedziała wicemarszałek Sejmu.

Powtórzyła wcześniejszą zapowiedź RP ws. złożenia wniosku o wotum nieufności wobec Gowina. Jak powiedziała, brakuje do tego tylko czterech podpisów. Nowicka zaznaczyła, że Ruch liczy w tej sprawie na SLD. Wyraziła nadzieję, że swój podpis pod wnioskiem o odwołanie ministra sprawiedliwości złoży także szef Sojuszu Leszek Miller.

Miller: nie chcę mieć rąk zbroczonych krwią

Lider SLD zapowiedział jednak, że nie podpisze się pod wnioskiem przygotowanym przez Ruch Palikota. - Nie  podpiszę z różnych powodów, ale także nie chciałbym rękoma ubroczonymi we krwi brudzić tego wniosku - ironizował Miller. Nawiązał w ten sposób do słów szefa Ruchu Janusza Palikota, który powiedział o nim: - krew na  rękach za tych żołnierzy, którzy zginęli w Iraku i Afganistanie ma  Leszek Miller.

Polityk Sojuszu zaznaczył jednak, że w jego klubie jest pełna dowolność i każdy z posłów zrobi tak, jak będzie uważał. - Ani nie boimy się, że wniosek zostanie złożony, ani - nawet jeśli zostałby złożony - o przyszłość ministra Gowina - powiedział z kolei Olszewski.

Obecna na konferencji prof. Magdalena Środa mówiła, że Tusk i Gowin w  sprawie konwencji RE grają dobrego i złego policjanta. Jak oceniła, szef rządu obsadził siebie w roli "dobrego policjanta" a szefa resortu sprawiedliwości w roli "złego policjanta". - Dobry policjant mówi: bardzo chciałbym, ale proszę bardzo, są ekspertyzy, muszę się wstrzymać -  powiedziała Środa.

"PO jest strażniczką konserwatyzmu"

- Myślę, że wybranie na stanowisko ministra sprawiedliwości właśnie Gowina, który nie jest prawnikiem, miało jeden tylko cel - podkreślenie, że PO jest strażniczką konserwatyzmu - oceniła Środa. Według niej, przeciąganie procesu ratyfikacji konwencji jest sygnałem dla sprawców przemocy, że "może być dalej tak jak jest, ponieważ nasz rząd lubi tradycję, zgodnie z którą jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije".

Jak podkreśliła, co najmniej dwukrotnie była świadkiem tego, że  premier Tusk obiecywał szybkie podpisanie konwencji. - To było raz na  posiedzeniu Gabinetu Cieni Kongresu Kobiet i drugi raz na Kongresie Kobiet. Z tych deklaracji nic nie wynika - zaznaczyła.

Zauważyła, że Tusk potrafi być w wielu kwestiach bardzo stanowczy. - Potrafi bardzo szybką ścieżką legislacyjną doprowadzić jakąś ustawę do  szczęśliwego finału. Myślę, że w sprawie konwencji nie chodzi o  kwestie legislacyjne, to jest problem woli politycznej - oceniła.

Tusk: serce mi podpowiada, że rząd ma rację

Premier mówił 22 maja, że co do istoty konwencji Rady Europy "nikt nie ma żadnych wątpliwości". Przypomniał jednak, że na razie została ona ratyfikowana jedynie przez Turcję. - Tych obaw jest więcej i pojawiają się w różnych krajach. Chcemy bardzo dokładnie to zbadać. Serce mi podpowiada, że minister Kozłowska-Rajewicz ma może więcej racji w tym sporze - powiedział.

Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Do tej pory została podpisana przez 19 państw wchodzących w skład UE i  spoza niej. Turcja, jako jedyne państwo, już ją ratyfikowała.

Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz  dyskryminacji. Aby ją ratyfikować, Polska musi m.in. zmienić przepisy dotyczące trybu ścigania gwałtu, co obecnie czynione jest na wniosek ofiary, a nie z urzędu. Projekt zmian w tej sprawie przedstawił w  kwietniu resort sprawiedliwości. Podobny projekt w Sejmie złożyli w maju posłowie PO.

Na tle dyskusji o konwencji doszło do sporu pomiędzy pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania, która uważa, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować, a Gowinem, który widzi w nim "wyraz ideologii feministycznej", służący "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i  promowaniu związków homoseksualnych". Zdaniem ministra niektóre zapisy konwencji są sprzeczne z konstytucją.

sjk, PAP