Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Magdalena Michalewska, policja prowadzi działania pod kątem "ustalenia sprawców wykroczenia" polegającego na bezprawnym umieszczeniu na zabytku reklamy, napisu itp. Grozi za to grzywna do 5 tysięcy zł. Według niej funkcjonariuszom nie udało się jak dotąd ustalić, kto umieścił na bramie napis "Solidarność".
- Pracownik ochrony zgłosił nam, że była to grupka młodych ludzi, którzy rozbiegli się po incydencie. Funkcjonariusze, którzy tuż po zgłoszeniu przybyli na miejsce, przeszukali okolice i przesłuchali pracujące tu osoby, nie przyniosło to jednak efektu – powiedziała Michalewska, dodając, że w sąsiedztwie bramy nie ma monitoringu. - Jeżeli tych studentów (według niektórych trójmiejskich mediów napis "Solidarność" powiesili studenci ASP w Gdańsku), czy inne osoby, które będą bronić napisu "Solidarność", będą dotykały jakiekolwiek represje ze strony Pawła Adamowicza i Platformy Obywatelskiej, to my jako posłowie Prawa i Sprawiedliwości, będziemy tym osobom pomagać – zapowiedział na konferencji prasowej przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców Andrzej Jaworski. Dodał, że ma na myśli głównie wsparcie prawne.
Wiszący od połowy maja nad bramą Stoczni Gdańsk napis "imienia Lenina" został przykryty napisem "Solidarność" w poniedziałek. Pierwsza próba zdjęcia napisu miała miejsce we wtorek. Pracownicy prywatnej firmy, która na zlecenie Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, zajmuje się takimi sprawami, zjawili się rano pod bramą. Zrezygnowali jednak po tym, jak z pobliskiego kiosku z pamiątkami wyszła starsza kobieta - była pracownica stoczni - i w ostrych słowach sprzeciwiła się zdjęciu napisu. Miasto nadal stoi na stanowisku, że napis "Solidarność" powinien zniknąć. - Chcemy, by brama – zgodnie z wcześniejszymi założeniami - wyglądała tak, jak w sierpniu 1980 roku – powiedział rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Antoni Pawlak. Dodał, że o zdjęcie napisu ma zadbać ZDiZ. - Jest to także o tyle ważne, że, z tego co wiem, Andrzej Wajda będzie kręcił jeszcze przy bramie zdjęcia do filmu o Wałęsie – nadmienił.
Oprócz napisu "im. Lenina" nad stoczniową bramą powieszono też napisy znane z sierpnia 1980 r. - "Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się", "Dziękujemy za dobrą pracę", a także postulaty strajkowe. Pojawił się też metalowy Order Sztandaru Pracy. Przed zmianą nad bramą wisiał napis "Stocznia Gdańska S.A.". Nowa brama została pomalowana szarą farbą, bo taki właśnie kolor miała konstrukcja z 1980 roku; dotychczasowa była ciemnoniebieska. Przeciwko odtworzeniu bramy nr 2 w PRL-owskim kształcie protestowali posłowie PiS. Anna Fotyga, Andrzej Jaworski i Maciej Łopiński złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO). Argumentowali, że działanie Adamowicza to zakazane przez prawo propagowanie idei komunistycznych. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia w tej sprawie.
Powrotowi na bramę napisu "im. Lenina" sprzeciwiała się też komisja zakładowa NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk. Jej działacze zapowiedzieli, że do rozpoczęcia Euro 2012 chcą powołać komitet ws. odwołania prezydenta Adamowicza. Genezę pomysłu rekonstrukcji bramy stoczniowej Paweł Adamowicz tłumaczył na swoim blogu. - Przede wszystkim to symbol. To uzmysłowienie nam wszystkim, a szczególnie ludziom urodzonym po upadku komuny, jakim gigantycznym chichotem historii był ten wielki strajk, wielki zryw stoczniowy. Pokazanie, że upadek zbrodniczej ideologii stworzonej przez właśnie Włodzimierza Lenina zaczął się w zakładzie jego imienia - napisał. Na rekonstrukcję bramy w kształcie z lat 80. zgodzili się wojewódzki i miejski konserwator zabytków.
mp, pap