Czy słabość Muchy okaże się szansą dla Schetyny? I tak, i nie. Mucha może zaliczać wpadkę za wpadką – ale Tusk już wielokrotnie dowiódł, że wierność ministra jest dla niego ważniejsza niż jego kompetencje. W związku z tym ministra Mucha będzie miała wystarczająco dużo czasu, by dowiedzieć się ile jest w Polsce lig hokeja i kto wybiera drużyny grające w Superpucharze. Aby jednak tak do końca nie drażnić szowinistycznych kibiców piłkarskich ministrą Muchą Tusk może wykroić byłemu wicepremierowi resorcik z jej królestwa. Skoro dla Tuska tak ważne są celne podania Schetyny – może były marszałek Sejmu zostanie ministrem do spraw piłki nożnej? I kibic byłby syty (bo wiadomo, że dla 90 proc. polskich kibiców sport równy jest piłce nożnej) i Mucha cała. Być może dzięki temu słupki poparcia dla PO wreszcie poszłyby w górę.
A że nic innego się nie zmieni? A czy jest coś innego poza słupkami poparcia?Schetyna ministrem od haratania w gałę?
Dodano: / Zmieniono:
Donald Tusk pogodził się z Grzegorzem Schetyną – obwieściły media. Dowód? Politycy nie tylko porozmawiali ze sobą w cztery oczy, ale jeszcze razem „haratnęli w gałę” – mało tego: po jednym z podań Schetyny Tusk strzelił bramkę. A skoro Schetyna znów podaje piłkę Tuskowi to znak, że Tusk może szykować ministerialną tekę dla „lidera wewnątrzpartyjnej opozycji”.
Gabinet Tuska przez ostatnie miesiące jest obiektem ataków z lewa, prawa i z centrum. Czego jak czego – ale krytycznych uwag pod adresem rządu Tuskowi nie brakuje. Media szczególnie upodobały sobie wytykanie wpadek Joanny Muchy – ministry sportu, która – co zauważyli nawet Niemcy – na sporcie zbyt dobrze się nie zna. Oczywiście żarty z ministry można potraktować jako przejaw szowinizmu mężczyzn nie mogących znieść faktu, że piłką nożną czy koszykówką zajmuje się w Polsce kobieta. Nie sposób jednak nie zauważyć, że sama Mucha nie stara się specjalnie „utrudniać życia" swoim krytykom. Gdyby bowiem się o to starała, to nie zatrudniłaby w Centralnym Ośrodku Sportu właściciela sieci salonów fryzjerskich, z których usług zdarzało jej się korzystać. Pewnie też nie ochrzciłaby się ministrą, ani nie wyganiałaby Rosjan z hotelu Bristol na dwa tygodnie przed rozpoczęciem Euro.