- Jest naprawdę spokojnie. W miastach-gospodarzach, w czasie tych pierwszych dni mistrzostw doszło do mniejszej liczby incydentów niż w normalne dni. Większość z osób, które przyjechały na Euro, chce po prostu dobrze się bawić i tę atmosferę święta piłkarskiego można wyczuć - powiedział Sokołowski. Jak dodał, same incydenty, do których doszło do tej pory, są typowe przy tego typu imprezach i tak dużej liczbie osób. - Zawsze znajdzie się ktoś, kto pod wpływem alkoholu będzie wszczynał jakąś kłótnię. Przez strefy kibica, stadiony przewijają się setki tysięcy osób. W pubach, restauracjach, klubach bawią się do późnych godzin nocnych - dodał rzecznik.
Przypomniał, że jak do tej pory do poważniejszych incydentów doszło we Wrocławiu przed i po meczu Rosja-Czechy, ponadto grupa kibiców pobiła się w Poznaniu. We Wrocławiu po spotkaniu wygranym przez Rosję rosyjscy kibice zaatakowali stadionowych stewardów. Na podstawie monitoringu wytypowano 12 osób, które brały w tym udział.
"Bardzo intensywnie współpracujemy ze stroną rosyjską. Przekazaliśmy zdjęcia tych osób koordynatorowi rosyjskich spottersów. Jesteśmy przekonani, że niedługo uda się zatrzymać chuliganów, którzy brali udział w tej napaści" - zaznaczył Sokołowski. Rzecznik zaapelował równocześnie do kibiców wybierających się do stref kibica i na stadiony, by zapoznali się z listami przedmiotów, których nie można tam wnosić. "Unikniemy w ten sposób stania w kolejkach do depozytów" - dodał.
Wnosić na stadiony i do stref nie można nie tylko broni, materiałów pirotechnicznych, alkoholu i butelek, ale też sztywnych parasoli z ostrym końcem i popularnych wśród kibiców wuwuzeli. Zakaz obejmuje też duże (powyżej 25 cm na 25 cm na 25 cm) torby, plecaki, walizki oraz profesjonalny sprzęt fotograficzny i kamery, banery i flagi o wymiarach powyżej 2 m na 1,5 m oraz np. kaski.eb, pap