"Wprawdzie liczni kibice obu drużyn byli razem w tłumie zarówno na stadionie jak i poza nim, jednak grupa prowodyrów spowodowała, że UEFA będzie musiała odpowiedzieć na wiele trudnych pytań" - zaznaczył "Daily Telegraph". Starcia polskich i rosyjskich chuliganów - jak pisze gazeta - przyprawiają o mdłości. Przyznaje zarazem, że policja zdołała zapobiec rozruchom na większą skalę.
Zajścia w Warszawie nasuwają gazecie skojarzenia z piłkarskimi mistrzostwami świata w 1998 roku, gdy w Marsylii doszło do bijatyk angielskich pseudokibiców z lokalnymi chuliganami. Za powód do alarmu uznaje ataki na postronnych fanów w drodze na stadion w Warszawie i przechodniów. "Polscy chuliganie czekali na Rosjan i w czasie ich marszu przez Most Poniatowskiego podbiegali do nich. Starcia z udziałem dużej grupy ludzi były bardzo gwałtowne, ale policja przywróciła porządek stosunkowo szybko. Był to okropny widok" - powiedział gazecie naoczny świadek.
Brytyjskie gazety zauważają, że przed meczem było spore napięcie. Mimo iż policja zorganizowała operację na dużą skalę, nie udało się jej odseparować polskich i rosyjskich fanów. Wskazują też, że atmosferę konfrontacji podgrzewały media, wywołując skojarzenia z wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.
Agencja Press Association nazywa zajścia "plamą" na turnieju i przypomina, że UEFA wcześniej zgodziła się wszcząć dochodzenie w sprawie rasistowskich okrzyków na meczach Hiszpanii z Włochami i Czech z Rosją. Zaznacza także, że do zajść na Moście Poniatowskiego i na Placu Defilad doszło mimo bezprecedensowej operacji sił bezpieczeństwa, które przed turniejem intensywnie ćwiczyły.
Gazeta "Daily Mail" nie kryje ulgi, że tym razem chuligańskie zajścia obyły się bez Anglików. Tabloid "The Sun" nawiązuje z kolei do incydentu na stadionie we Wrocławiu, który miał miejsce 8 czerwca, gdy grupa sześciu Rosjan po meczu z Czechami pobiła pracowników służb porządkowych.