"Gdybym mógł zrobić w ch... panią prokurator i CBA" - sąd wysłuchał rozmów urzędników ze Starachowic

"Gdybym mógł zrobić w ch... panią prokurator i CBA" - sąd wysłuchał rozmów urzędników ze Starachowic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwugodzinna debata u prezydenta Starachowic pełna była słów na "k" i "ch" (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
24 listopada w gabinecie prezydenta Starachowic doszło do narady w której brał udział prezes Zakładu Energetyki Cieplnej, zaufany kierowca prezydenta, kierownik referatu sportu, promocji i turystyki oraz naczelniczka wydziału finansowego. W spotkaniu brał udział również sam prezydent - Wojciech B. - który zarejestrował jego przebieg telefonem komórkowym. Nagrania z narady wysłuchał teraz Sąd Rejonowy w Starachowicach
"Wszyscy jedziemy na tym samym k... wózku" - słychać na nagraniu. "Jeśli tylko mógłbym pomóc zrobić w ch... panią prokurator i CBA nie mówię nie" - przekonuje prezes Zakładu Energetyki Cieplnej. I dodaje, że "nie wie jak może Wojtkowi pomóc". Wulgaryzmy słychać na nagraniu co chwila - nie przeklina jedynie sam Wojciech B., który nagrywa rozmowę. "Sz. zeszmacił nas wszystkich. Wspólny front przeciw Sz. musimy stworzyć" - deklaruje jeden z uczestników narady, który sugeruje, że ów Sz. "mógł przecież przyjść i zaszantażować Wojtka" zamiast iść do CBA. "Nie wróciłbyś go na prezesa?" - pyta prezydenta miasta.

Prokuratura Apelacyjna w Krakowie oskarżyła Wojciecha B. o to, że od 2008 do 2011, gdy pełnił funkcję publiczną prezydenta Starachowic, przyjął korzyści majątkowe od przedstawicieli starachowickich spółek komunalnych w łącznej kwocie blisko 96 tys. zł.  Prezydent przyznał się do winy - odrzucił jedynie oskarżenie o nakłanianie świadka do fałszywych zeznań.

"Gazeta Wyborcza", arb