Rząd chce doprowadzić do otwarcia dostępu obecnie zamkniętych zawodów. Na początku lipca rząd zamierza skierować do Sejmu projekt ustawy deregulacyjnej obejmującej pierwszą grupę 49 zawodów. Projekt takiej ustawy przeszedł już konsultacje międzyresortowe. Pierwsza grupa deregulacji oprócz zmian w zawodach prawniczych ma objąć m.in.: przewodników turystycznych, instruktorów jazdy, taksówkarzy, geodetów i trenerów. Kolejna grupa profesji ma być konsultowana po wakacjach
Teraz asesorem zostaje absolwent prawa, który odbył trzyletnią aplikację notarialną i zdał egzamin państwowy. Nie ma jednak prawa założyć własnej kancelarii. Dopiero po dwuletniej praktyce w innej kancelarii uzyskuje pełne prawa notariusza i może założyć własną. Zmiany zaproponowane przez ministra sprawiedliwości miałyby ułatwić młodym dostęp do zawodu notariusza.
W ocenie Partycji Wąsowskiej, która jest notariuszem w Warszawie, pomimo egzaminu państwowego asesor powinien jeszcze przez dwa lata nabierać wprawy pod okiem starszego stażem kolegi. - Proponowane przez resort sprawiedliwości rozwiązanie doprowadzi do tego, że asesor będzie się uczył na sprawach, z którymi się spotka w praktyce prowadzenia kancelarii, bez wystarczającego nadzoru - przekonywała we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie.
Wąsowska przypomniała, że do niedoświadczonego asesora notarialnego będzie się można zwrócić w każdej sprawie - jak do notariusza, od którego oczekuje się pewności prawnej zawieranych umów. Według notariusza Dariusza Sałajczyka taka sytuacja doprowadzi w praktyce do powstania dwóch zawodów - notariusza i "notariusza, który jeszcze się uczy".
Stowarzyszenie obawia się też, że np. kupujący mieszkanie chcąc zaoszczędzić na taksie notarialnej będzie wybierał niedoświadczonego asesora. - Notariusz gwarantuje zgodność z prawem zawieranych umów. W razie problemów, ze swojego majątku powinien powetować straty. Choćby przy umowie sprzedaży nieruchomości są to wielkie kwoty, którym w razie problemów nie podoła wchodzący do zawodu asesor - podkreślał Sałajczyk.
- Zmiany wprowadzają zagrożenie dla interesów obywateli - przekonywała notariusz Marta Pilecka-Błaszczak. - Projekt zmian wygląda na pisany zza biurka, w oderwaniu od pracy w notariacie - zaznaczyła. W jej ocenie projekt jest bezzasadny, jest napisany jedynie w interesie 1000 osób oczekujących na wejście do zawodu - przekonywała.sjk, PAP