Sąd Okręgowy w Warszawie w głównej części uwzględnił pozew Sz. wobec wydawnictwa LexisNexis i autora podręcznika. Mocą nieprawomocnego wyroku wydawnictwo ma zapłacić powodowi 30 tys. zł (pozew żądał 50 tys.), a autor - 5 tys. zł (pozew żądał 30 tys.). Pozwani mają też wycofać książkę z księgarń i magazynów, a w kolejnych jej dwóch wydaniach - zamieścić informację o wcześniejszym podaniu nieprawdy co do Sz.
Jak mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Falkiewicz-Kluj, doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, bo gdy książkę wydawano w 2010 r., informacja o skazaniu była "oczywiście nieprawdziwa". Sędzia dodała, że wydawnictwo nie zachowało należytej staranności przy redakcji książki.
Przeprosin w "GW" nie będzie
Sędzia odparła argument pozwanych, że wyrok SN był tajny, bo gdyby zwrócili się do SN, jakaś informacja powinna być im udzielona. Podkreśliła, że autor znał Sz. i mógł "zweryfikować informację u źródła". - Nakład książki nie był zbyt duży, wobec czego zasadne jest żądanie pozwu, by wycofać ją z księgarń i magazynów - oświadczyła sędzia. Dodała, że nie uwzględniono żądania przeprosin w "Gazecie Wyborczej", bo "naprawienia naruszenia dokonuje się tam, gdzie do niego doszło". Sąd uznał za zasadne niższe kwoty żądanych zadośćuczynień.
Strony mogą złożyć apelacje. Jak powiedziała reprezentująca Sz. mec. Agnieszka Metelska, raczej nie będzie odwołania. Na ogłoszeniu wyroku nie było nikogo od pozwanych.
Co napisało "Życie"
W 1999 r. nieistniejący już dziennik "Życie" ujawnił, że Sz. - nadzorujący w WSI attache wojskowych za granicą - został zdemaskowany w 1996 r. przez Urząd Ochrony Państwa, według którego miał współpracować za pieniądze z wywiadem USA. Wcześniej był on wiceszefem wydziału amerykańskiego w wywiadzie wojskowym PRL.
Według "Życia", w 1996 r. ówczesne polskie władze, w tym prezydent Aleksander Kwaśniewski, podjęły decyzję, że Sz. nie stanie przed sądem i zgodziły się na jego wyjazd do USA. "Za moją wiedzą żaden szpieg jeszcze nie uciekł" - tak komentował sprawę ówczesny prezydent. Dodawał, że "tamta decyzja była całkowicie w gestii wywiadu". B. premier Józef Oleksy mówił, że znał sprawę, ale decyzja o wypuszczeniu Sz. "nie była decyzją szczebla prezydenckiego".
Dziennikarze zawiadomili prokuraturę
Przed wydrukowaniem artykułu dziennikarze "Życia" złożyli doniesienie o Sz. do prokuratury wojskowej. Wszczęła ona śledztwo, a za Sz., który wyjechał do USA, wydano list gończy. W 2003 r. Sz. wrócił do Polski - po wystawieniu mu listu żelaznego przez sąd. Sz. odpowiadał z artykułu Kodeksu karnego, przewidującego że "kto, biorąc udział w obcym wywiadzie albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3".
Raz uniewinniony, dwa razy skazany
Po tajnych procesach Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie wydał kilka wyroków wobec Sz.: raz go uniewinnił (uznając, że nie można przyjąć, iż informacje, których Sz. mógł udzielać obcemu wywiadowi, mogły wyrządzać szkodę interesom RP); dwa razy skazał - raz na 5 lat więzienia, a w 2006 r. - na 2,5 roku i degradację. W 2007 r. siedmiu sędziów SN uwzględniło kasację obrony i uniewinniło Sz. Uznano, że nie działał on na szkodę Polski. SN zarządził wtedy natychmiastowe zwolnienie Sz. z więzienia.
W 1999 r. UOP zatrzymał trzech oficerów WSI pod zarzutem szpiegostwa na rzecz ZSRR i Rosji. Czesław W. został skazany na 4 lata więzienia i degradację, a Zbigniew P. i Zbigniew H. - na 3 lata więzienia i degradację. Wśród licznych zarzutów wobec WSI - zlikwidowanych w 2006 r. przez rząd PiS - powtarzała się kwestia ich infiltracji przez Rosjan.
zew, PAP