"Jeśli Gowin odejdzie z PO, znajdzie się w próżni"

"Jeśli Gowin odejdzie z PO, znajdzie się w próżni"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot. PAP/Radek Pietruszka) 
Konserwatyści z PO nie odejdą z partii, bo szybko staliby się politykami drugoligowymi - uważa politolog dr Rafał Chwedoruk.

Zdaniem politologa z Uniwersytetu Warszawskiego dr. Rafała Chwedoruka, mówienie o rozłamie w PO w kontekście sporu o in vitro jest przesadą. Chwedoruk powiedział, że Platformę spajają dosyć jednolite poglądy na gospodarkę i politykę społeczną, natomiast kwestie światopoglądowe nigdy nie odgrywały dla tej partii pierwszoplanowej roli. - Co ważne, również dla większości wyborców Polsce nie odgrywają one pierwszoplanowej roli - dodał politolog.

"Tusk nie będzie chciał ich wypchnąć"

Chwedoruk zwrócił uwagę, że PO ma bardzo zróżnicowany elektorat, także pod względem światopoglądu. - Chociaż większa część wyborców PO ma poglądy liberalne, to miarą znaczenia i sił Platformy jest m.in. to, że zdołała najpierw przyciągnąć, a potem utrzymać przy sobie wyborców bardziej konserwatywnych - powiedział.

Jak ocenił, konserwatyści z PO, gdyby zdecydowali się na odejście z partii i założenie własnej formacji, szybko znaleźliby się w politycznej próżni. Według Chwedoruka, trudno sobie wyobrazić, by zdecydowali się na taki krok. - Ani nikt z platformianych konserwatystów nie będzie dążył do odejścia, ani Donald Tusk nie będzie chciał ich wypchnąć poza PO - stwierdził Chwedoruk.

"Poza PO staliby się politykami drugoligowymi"

Jego zdaniem dopóki istnieje PiS, do rozłamu w PO nie dojdzie. - Gdyby jakimś cudem z polskiej polityki zniknął PiS, to można by się spodziewać, że po prawej stronie od PO mógłby powstać jakiś podmiot konserwatywny, który pozwoliłby Platformie zdjąć z siebie konieczność uwzględniania stanowiska Kościoła w niektórych sprawach - uważa politolog.

- Jarosław Gowin i politycy o podobnych mu poglądach są znaczący i przykuwają uwagę opinii publicznej jako dysydenci we własnej partii, ale jeśli znaleźliby się poza PO, bardzo szybko staliby się politykami zupełnie drugoligowymi, na których nie byłoby sensu zwracać uwagi. Pewnie wcześniej czy później musieliby oni trafić pod skrzydła PiS, a trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek polityk chciał zamienić rządowe limuzyny na skromny byt wiecznych opozycjonistów - mówił Chwedoruk.

Platforma kontra in vitro

W klubie PO powstał 6-osobowy zespół ds. opracowania jednego projektu ws. in vitro; w jego skład weszli: Mirosław Pluta, Beata Małecka-Libera, Elżbieta Radziszewska, Elżbieta Achinger, Jarosław Katulski oraz Grzegorz Sztolcman.

W PO funkcjonują dwa rozbieżne podejścia do kwestii in vitro. Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska w swoim projekcie chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Kidawa-Błońska proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.

Z kolei minister sprawiedliwości Jarosław Gowin proponuje, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw; jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).

zew, PAP