PiS: dlaczego w podręczniku historii jest tak mało o Kaczyńskim?

PiS: dlaczego w podręczniku historii jest tak mało o Kaczyńskim?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nowy podręcznik do historii najnowszej nie podoba się politykom PiS-u (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
- Obowiązujące zasady dopuszczania podręczników do użytku szkolnego zostaną przeanalizowane - zadeklarowała wiceminister edukacji Joanna Berdzik. Jednocześnie przypomniała, że te zasady nie są nowe, lecz obowiązują od 2004 r.

Wiceminister deklarację te złożyła 17 lipca na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Przeanalizowanie zasad dopuszczania podręczników do użytku szkolnego było jednym z postulatów zgłaszanych przez posłów podczas dyskusji.

Posiedzenie z 17 lipca było kontynuacją posiedzenia z 12 lipca poświęconego podręcznikowi do nauczania historii najnowszej w szkołach ponadgimnazjalnych - "Ku współczesności. Dzieje najnowsze 1918-2006" oraz procedurom dopuszczenia go do użytku szkolnego. Zostało one zwołane właśnie na wniosek posłów PiS i Solidarnej Polski. Posłowie tych ugrupowań krytykują ten podręcznik. Zarzucają mu stronniczość, wybiórczość, propagowanie treści promujących i reklamujących "Gazetę Wyborczą", a także "całkowite pominięcie roli prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w wolnej Polsce i sprowadzenie próby naprawy państwa w latach 2005-2007 do stwierdzenia faktu istnienia rządu koalicyjnego rządu PiS".

Kontrowersyjny podręcznik

Podręcznik autorstwa Andrzeja Brzozowskiego i Grzegorza Szczepańskiego wydany został przez Wydawnictwo Piotra Marciszuka Stentor. Przeznaczony jest dla uczniów I klas szkół ponadgimnazjalnych, którzy od września uczyć się będą zgodnie z nową podstawą programową nauczania. Dopuszczony do użytku szkolnego został w maju tego roku.

Według informacji MEN podręcznik ten nim został dopuszczony do użytku szkolnego przeszedł całą procedurę przewidzianą w prawie - uzyskał trzy pozytywne recenzje wydane przez rzeczoznawców: dwie merytoryczne i jedną językową. Wcześniej jedna z opinii merytorycznych była negatywna. W takiej sytuacji - zgodnie z procedurami - występuje się o dodatkową opinię, która jest rozstrzygająca. Gdy jest ona pozytywna książka zostaje dopuszczona do użytku szkolnego jako podręcznik. Procedury dopuszczania podręcznika do użytku szkolnego zostały opisane w ustawie o systemie oświaty i w rozporządzeniu ministra edukacji.

Krytyka za to, czego nie ma

Odnosząc się do zarzutów posłów Piotr Marciszuk powiedział m.in. że "odnosi wrażenie, iż krytyka bardziej dotyczy tego, czego w podręczniku nie ma, niż tego co w nim jest". - To zaś co jest w podręczniku, było przedstawiane w sposób wybiórczy - ocenił Marciszuk. Według niego krytykowane zdania były wyrwane z kontekstu lub były to niepełne cytaty z podręcznika. - Padały też zarzuty, że na podstawie tego podręcznika nie można uczyć wiedzy o społeczeństwie. No, nie można, bo historia to nie jest wos. Do wos są odrębne podręczniki - zaznaczył.

- Zarzuca się nam, że nie doceniamy roli prezydenta Kaczyńskiego, ale podręcznik i jego narracja kończy się w 2006 r. Dlatego jest tyle ile być powinno, jego kadencja zaczęła się w 2005 r. Jest nota biograficzna - powiedział wydawca. Marciszuk podkreślił, że podręczniki nie są ideologiczne. - Dzieje się tak z prostej przyczyny - naszymi klientami są rodzice i dzieci, którzy mają poglądy: lewicowe, prawicowe i centrowe. My nie możemy im niczego narzucać. W tym podręczniku również im niczego nie narzucamy, wręcz przeciwnie - pozwalamy im dyskutować, rozmawiać na trudne tematy historii współczesnej - stwierdził.

Podręcznika bronił też jego współautor Grzegorz Szczepański, wieloletni nauczyciel historii, metodyk nauczania tego przedmiotu. Mówił m.in. że historia nie jest dyscypliną naukową, w której możliwe jest postawienie kropki nad i, a zadaniem nauczyciela jest pobudzenie myślenia i refleksji. Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, że historia najnowsza wywoływała i wywołuje silne emocje, jednocześnie w podręczniku szkolnym nie można zmieścić wszystkiego.

Wszystko zależy od szkół

- Można mówić i mówić, tylko po co. Tego podręcznika nie da się obronić - podsumował dyskusję Zbigniew Dolata (PiS). Jego zdaniem podręcznik "Ku współczesności" nie nadaje się do krzewienia postaw patriotycznych. Zachęcał do wyrzucenia go na makulaturę. Z kolei Wiesław Suchowiejko (PO) nazwał dyskusję nad podręcznikiem "burzą w szklance wody". Przypomniał, że o wyborze konkretnego podręcznika dla uczniów decydują nauczyciele historii. Podał, że z informacji przez niego zebranych wynika, że w żadnej z liczących się szkół w większych miastach województwa zachodniopomorskiego - gdzie zasięgał informacji - nie wybrano tego podręcznika do nauki w szkołach.

Pod koniec blisko czterogodzinnego posiedzenia komisji Sławomir Kłosowski (PiS) zaproponował przyjęcie przez komisję dezyderatu, w którym komisja miała wezwać minister edukacji Krystynę Szumilas do wszczęcia procedury prowadzącej do wycofania podręcznika "Ku współczesności" z użytku szkolnego. Wnioski przeciwne złożyły Urszula Augustyn (PO) i Domicela Kopaczewska (PO) argumentowały, że komisja edukacji nie ma uprawnień do oceny podręczników.

Za przyjęciem dezyderatu głosowało dziewięcioro posłów, dziesięcioro było przeciw, jeden poseł wstrzymał się od głosu.

jl, PAP