- Dymisja ministra rolnictwa nie jest dla niego żadną karą - ocenił minister sprawiedliwości Jarosław Gowin (PO).
Minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) poinformował po rozmowie z władzami PSL, w tym z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, że 18 lipca złoży rezygnację z funkcji ministra rolnictwa.
Afera taśmowa
Decyzja Sawickiego jest pokłosiem ujawnionej przez media rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina i byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika, w której mowa była m.in. o sytuacji w ARR oraz o nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić w spółkach rolniczych z udziałem działaczy PSL. Przywołany w niej został również Sawicki w kontekście sprawy o przekroczenie uprawnień przez dwóch byłych prezesów ARR, w tym Łukasika, przy zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników. W sprawie tej zeznawał minister rolnictwa.
Gowin: dymisja to nie kara
- Złośliwi mówią, że w tej aferze mamy do czynienia z elementami polityki prorodzinnej. Ale mówiąc całkiem serio, wydaje mi się, że lepiej by było dla standardów demokratycznego państwa prawa, dla transparentności i autorytetu władzy, gdyby kwestii zawodowych nie łączyć z rodzinnymi - powiedział Jarosław Gowin w TOK FM, komentując aferę taśmową.
Minister sprawiedliwości ocenił, że dymisja szefa resortu rolnictwa to nie kara, tylko decyzja Sawickiego, "pewnie uzgodniona z kolegami z PSL". - O karze będziemy mogli mówić wówczas, gdy głos zabiorą odpowiednie służby i jeżeli ich ocena sytuacji w instytucjach podległych ministrowi Sawickiemu będzie krytyczna - stwierdził Gowin.
"Czy PSL ma problem ze sobą?"
- Jest oczywiste, że ta afera uderza w całe Polskie Stronnictwo Ludowe i nikt z polityków tej partii nie może mieć najmniejszej satysfakcji z tego, co przydarzyło się Markowi Sawickiemu - mówił minister sprawiedliwości. Dodał, że należy postawić pytanie, czy PSL nie ma problemu ze sobą. Według Gowina, odpowiedź na to pytanie może dać CBA, gdy "ustali, czy informacje płynące z nagrania z ukrytej kamery znajdują potwierdzenie w rzeczywistości".
zew, PAP, TOK FM
Afera taśmowa
Decyzja Sawickiego jest pokłosiem ujawnionej przez media rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina i byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika, w której mowa była m.in. o sytuacji w ARR oraz o nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić w spółkach rolniczych z udziałem działaczy PSL. Przywołany w niej został również Sawicki w kontekście sprawy o przekroczenie uprawnień przez dwóch byłych prezesów ARR, w tym Łukasika, przy zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników. W sprawie tej zeznawał minister rolnictwa.
Gowin: dymisja to nie kara
- Złośliwi mówią, że w tej aferze mamy do czynienia z elementami polityki prorodzinnej. Ale mówiąc całkiem serio, wydaje mi się, że lepiej by było dla standardów demokratycznego państwa prawa, dla transparentności i autorytetu władzy, gdyby kwestii zawodowych nie łączyć z rodzinnymi - powiedział Jarosław Gowin w TOK FM, komentując aferę taśmową.
Minister sprawiedliwości ocenił, że dymisja szefa resortu rolnictwa to nie kara, tylko decyzja Sawickiego, "pewnie uzgodniona z kolegami z PSL". - O karze będziemy mogli mówić wówczas, gdy głos zabiorą odpowiednie służby i jeżeli ich ocena sytuacji w instytucjach podległych ministrowi Sawickiemu będzie krytyczna - stwierdził Gowin.
"Czy PSL ma problem ze sobą?"
- Jest oczywiste, że ta afera uderza w całe Polskie Stronnictwo Ludowe i nikt z polityków tej partii nie może mieć najmniejszej satysfakcji z tego, co przydarzyło się Markowi Sawickiemu - mówił minister sprawiedliwości. Dodał, że należy postawić pytanie, czy PSL nie ma problemu ze sobą. Według Gowina, odpowiedź na to pytanie może dać CBA, gdy "ustali, czy informacje płynące z nagrania z ukrytej kamery znajdują potwierdzenie w rzeczywistości".
zew, PAP, TOK FM