"Dlaczego interesujecie się wsią tylko gdy koń na Gubałówce zdechnie?"
Jednocześnie Serafin zarzucił mediom, że polskim rolnictwem interesują się tylko, kiedy wydarzy się jakieś "newsowe wydarzenie". - Gdy koń na Gubałówce zdechnie albo jak jakieś taśmy, ktoś gdzieś zaimprowizuje - doprecyzował. Tymczasem - jego zdaniem - polska wieś wymaga wielkiej reformy. Serafin zaznaczył też, że nie obawia się niczego, co w tej sprawie jest mu znane i wiadome. - Los polskiego rolnika jest dla mnie najważniejszy - podkreślił.
- Jestem uczniem mediów, to wy mnie nauczyliście mówić "newsy". Przez 7-15 sekund musiałem wykrzyczeć krzywdę rolnika - przekonywał Serafin zwracając się do dziennikarzy. - Być może dzisiaj jest chwila prawdy i powiedzmy o tej prawdzie - dodał.Serafin idzie do prokuratury. "Taśmy upowszechniono w sposób niedozwolony"
Serafin poinformował jednocześnie, że zawiadomił prokuraturę w sprawie tzw. taśm PSL. Dodał, że zawiadomienie dotyczy "upowszechniania w sposób niedozwolony" treści zarejestrowanych materiałów. - Oświadczam, że nikt za mną nie stał, nikt mnie nie inspirował, z nikim się nie układałem, dla nikogo nie pracowałem - zapewniał.
Szef kółek rolniczych przyznał, że znane są mu okoliczności powstania nagrania, które "weszło w obieg publiczny". - Dla dobra sprawy nie będziemy rozmawiać z prokuratorem przez media - zastrzegł. Jego zdaniem w związku z tą sprawą powstała "bardzo kuriozalna sytuacja, która wręcz wzruszyła podstawami państwa". - W tej sytuacji, która powstała złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Mam już umówione spotkanie z prokuratorem - podsumował Serafin. Zaznaczył, że będzie rozmawiał na temat nagrań dopiero po "wszystkich wyjaśnieniach w prokuraturze dotyczących tego perfidnego zdarzenia, dla którego potrzebna była jego twarz".
"Cios w koalicję, nie ma żadnych taśm"
- Uważam, że koalicja PO-PSL jest bardzo dobrą koalicją, są tylko szukane różne rozgrywki polityczne, do których komuś brakowało mojego wizerunku - podkreślił Serafin. Szef kółek rolniczych kilkakrotnie deklarował też, że "nie ma żadnych taśm" i zapewnił, że sam nie widział nagrania a o sprawie dowiedział się z mediów. Nie zaprzeczył jednoznacznie, że sam wykonał nagranie - ale podkreślił, że o szczegółach powie dopiero po rozmowie z prokuratorem. - Wokół tej sprawy pojawiło się tyle teorii, że dementuję wszystkie - podkreślił.