Ogromny sukces zanotowali kilka dni temu policjanci z Zespołu Poszukiwań Celowych KWP w Poznaniu. Już po kilkunastu dniach złapali groźnego gangstera. Wystarczyło zajrzeć na FB.
„Barbarzyńca”, potężny mężczyzna postury strongmana, siedział za udział w gangu, rozboje i wymuszenia. Gdy odbył ponad połowę kary, dostał urlop zza krat. Nie zamierzał już wrócić. Zapadł się pod ziemię.
Sprawę dostali policjanci z Piły, bo tam teoretycznie „Barbarzyńca” mieszkał. Poszukiwali go przez kilka miesięcy, zapewne na ulicach czy w domu. A jego tam nie było. Bo był w Wielkiej Brytanii. Nawet się specjalnie nie ukrywał. Swoimi poczynaniami chwalił się na Facebooku.
Publikował zdjęcia, pisał co robi, składał życzenia. Większość wpisów wysyłał z telefonu komórkowego. Wystarczyło zlokalizować jego komórkę, żeby go zgarnąć. I tak też zrobili policjanci z Poznania. Ostatni wpis „Barbarzyńcy” na FB pochodzi z 20 lipca z godz. 20.54 „Czekolada Milka ‘crispy joghurt’,czerwone wino i Ona. Ciekawa kompilacja. Mam nadzieje ze zadziała.” - napisał. Potem, o godz. 21.37 dodał komentarz: „Diabelska moc działa”. Przed północą, gdy zamówił taksówkę, wpadł w ręce policjantów.
Nie wierzę, by policjanci z Piły byli tak ograniczeni, że nie wiedzą, jak szukać człowieka. Można przez agenturę, rodzinę, znajomych, ale najpierw - w internecie. Bo to najprostsze i najtańsze. Zapewne zwyczajnie dostępu do internetu nie mieli. I przez kilka miesięcy prowadzili swoje niby-poszukiwania.
Policja od lat nie może sobie poradzić z internetem. Rzecznicy twierdzą, że dostęp mają ci policjanci, którzy tego potrzebują. Ale media co rusz donoszą, że w komendzie dostęp do sieci mają dwie osoby: komendant i rzecznik, czy oficer prasowy. To na pewno nie wystarczy, bo nikt nie odważy się wyganiać komendanta sprzed komputera.
Nawet w komendach wojewódzkich są z internetem kłopoty i to, w powołanych do kontaktów ze światem zewnętrznym, biurach prasowych. Część z nich nie może przesłać wideo albo zdjęć o dużej rozdzielczości, bo łącza tego nie wytrzymują. Korzystanie z prywatnych skrzynek mailowych, bo służbowe nie przepuszczają załączników, jest powszechne. Życzliwi rzecznicy radzą sobie z tym. „Ja niedługo kończę służbę, to panu wyślę z domu” - usłyszałem niedawno w jednym z biur prasowych.
Trudno jednak wymagać od wszystkich policjantów, że będą z domu szukać przestępców. A gangsterzy mogą się tylko cieszyć z tego, że policja nie ma powszechnego dostępu do internetu. „Barbarzyńcy” zafundowano w ten sposób ponad półroczny urlop.
Sprawę dostali policjanci z Piły, bo tam teoretycznie „Barbarzyńca” mieszkał. Poszukiwali go przez kilka miesięcy, zapewne na ulicach czy w domu. A jego tam nie było. Bo był w Wielkiej Brytanii. Nawet się specjalnie nie ukrywał. Swoimi poczynaniami chwalił się na Facebooku.
Publikował zdjęcia, pisał co robi, składał życzenia. Większość wpisów wysyłał z telefonu komórkowego. Wystarczyło zlokalizować jego komórkę, żeby go zgarnąć. I tak też zrobili policjanci z Poznania. Ostatni wpis „Barbarzyńcy” na FB pochodzi z 20 lipca z godz. 20.54 „Czekolada Milka ‘crispy joghurt’,czerwone wino i Ona. Ciekawa kompilacja. Mam nadzieje ze zadziała.” - napisał. Potem, o godz. 21.37 dodał komentarz: „Diabelska moc działa”. Przed północą, gdy zamówił taksówkę, wpadł w ręce policjantów.
Nie wierzę, by policjanci z Piły byli tak ograniczeni, że nie wiedzą, jak szukać człowieka. Można przez agenturę, rodzinę, znajomych, ale najpierw - w internecie. Bo to najprostsze i najtańsze. Zapewne zwyczajnie dostępu do internetu nie mieli. I przez kilka miesięcy prowadzili swoje niby-poszukiwania.
Policja od lat nie może sobie poradzić z internetem. Rzecznicy twierdzą, że dostęp mają ci policjanci, którzy tego potrzebują. Ale media co rusz donoszą, że w komendzie dostęp do sieci mają dwie osoby: komendant i rzecznik, czy oficer prasowy. To na pewno nie wystarczy, bo nikt nie odważy się wyganiać komendanta sprzed komputera.
Nawet w komendach wojewódzkich są z internetem kłopoty i to, w powołanych do kontaktów ze światem zewnętrznym, biurach prasowych. Część z nich nie może przesłać wideo albo zdjęć o dużej rozdzielczości, bo łącza tego nie wytrzymują. Korzystanie z prywatnych skrzynek mailowych, bo służbowe nie przepuszczają załączników, jest powszechne. Życzliwi rzecznicy radzą sobie z tym. „Ja niedługo kończę służbę, to panu wyślę z domu” - usłyszałem niedawno w jednym z biur prasowych.
Trudno jednak wymagać od wszystkich policjantów, że będą z domu szukać przestępców. A gangsterzy mogą się tylko cieszyć z tego, że policja nie ma powszechnego dostępu do internetu. „Barbarzyńcy” zafundowano w ten sposób ponad półroczny urlop.