We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował trwający od października 2008 r. proces cywilny w tej sprawie. Zakończyło się już przesłuchanie Honoraty Kaczmarek, sąd rozpoczął przesłuchiwanie pozwanego Engelkinga. Będzie on jeszcze odpowiadał na pytania sądu.
Sprawa dotyczy transmitowanej przez media 31 sierpnia 2007 r., a prowadzonej przez Engelkinga konferencji, gdy ujawniono m.in. podsłuchane przez ABW rozmowy Janusza Kaczmarka, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego i ówczesnego szefa PZU Jaromira Netzla dot. przecieku z akcji CBA ws. "afery gruntowej" w resorcie rolnictwa. W jednej z rozmów Kornatowski pytał żonę Kaczmarka o numer jej mieszkania, po czym mówił, że "za sekundkę" u niej będzie. Engelking komentował wtedy: "Myślę, że ta rozmowa, proszę państwa, nie wymaga żadnego komentarza. Honorata K. jest żoną Janusza Kaczmarka". Wszystkim trzem zarzucono wtedy utrudnianie wyjaśniania przecieku z akcji CBA i fałszywe zeznania. Śledztwo potem umorzono.
Według powódki Engelking naruszył prawo do tajemnicy prywatnych rozmów telefonicznych oraz adresu kogoś, kto nie jest osobą publiczną i ma prawo do zachowania anonimowości i prywatności. Powódka żąda od Engelkinga przeprosin w "Gazecie Wyborczej". Pozwany wnosi o oddalenie pozwu. Zdaniem pełnomocnika Engelkinga, na konferencji podano tylko "szczątkowe dane osobowe", które wcześniej ujawnił sam Kaczmarek, m.in. w mediach.
- Do dziś ta konferencja to precedens w prokuraturze. Powinna była dotyczyć zarzutu fałszywych zeznań – a pozwany stwarzał konkretny klimat – zakres materiału nie dotyczył składania fałszywych zeznań, lecz przecieku, korupcji w resorcie rolnictwa - mówiła we wtorek w sądzie Honorata Kaczmarek. Według niej Engelking w czasie konferencji sugerował wręcz, że jej mąż "jest szefem grupy przestępczej". - To dla mnie jakieś kuriozum - zeznała.
Pełnomocniczka Engelkinga mec. Małgorzata Ułaszonek-Kubacka pytała powódkę, czemu jeszcze przed konferencją zdecydowała się udzielić wywiadu Teresie Torańskiej - skoro, jak twierdzi, taką wagę przykładała do pozostawania w cieniu. - Trwała nagonka na mojego męża. Działo się bardzo wiele negatywnych rzeczy wobec mojej rodziny. Ja byłam zagubiona. Zatrzymano mojego męża - jak stwierdził sąd niezasadnie – a ja z red. Torańską miałam umowę, że artykuł się ukaże, gdy wyrażę zgodę - odparła. - Czemu mąż nie bronił się sam, tylko pani musiała ingerować? – dopytywała pełnomocniczka pozwanego. - Bo był zatrzymany - brzmiała odpowiedź.
Engelking twierdził, że konferencja była "odpowiedzią na powszechne oczekiwanie społeczne, zgłaszane przez media, aby wyjaśnić powody, dla których prokuratura zainteresowała się Kaczmarkiem, Kornatowskim i Netzlem". - Nawet prof. Zbigniew Ćwiąkalski w listopadzie 2007 r. mówił, że konferencja odpowiadała na zainteresowanie społeczne - zauważył.
- Wszyscy w kierownictwie prokuratury zgadzali się, że ta konferencja musi być inna niż wszystkie. Zdecydowaliśmy się na ujawnienie tylko części materiału dowodowego – bez szkody dla postępowania, ale i tak bardzo obszernie, wszystkie rozmowy telefoniczne, z wyjątkiem ostatniej – bardzo długiej. W ten również sposób wybrano do konferencji rozmowę między Kornatowskim a Honoratą Kaczmarek. Nie pamiętam, kto wybrał tę właśnie rozmowę, ale prokuratorzy nie mieli wątpliwości, że ona musi się na konferencji znaleźć. Ja zaproponowałem, że materiał omówię - mówił były wiceprokurator generalny.
Przyznał on, że w prokuraturze była różnica zdań, czy ujawnić dane Honoraty Kaczmarek. Jego przekonał argument ówczesnego wiceprokuratora generalnego Przemysława Piątka - że imię i nazwisko Honoraty Kaczmarek widnieją już w oświadczeniu majątkowym, jakie składał Janusz Kaczmarek jako szef MSWiA.
Jedyny powód wymienienia adresu Kaczmarków był taki, by pokazać, jaką drogą do Janusza Kaczmarka - za pośrednictwem żony - miała dojść informacja od anonimowej osoby o możliwym przeszukaniu w jego domu - tłumaczył Engelking. - Wszystkim zatrzymanym został postawiony zarzut matactwa, a takie zachowanie jakie wynikało z tej rozmowy jest niczym innym jak właśnie mataczeniem w sprawie - uzasadnił.
Kaczmarek stracił funkcję szefa MSWiA latem 2007 r. Premier Jarosław Kaczyński zwrócił się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o dymisję swego ministra, uznając, że jest on w kręgu podejrzeń o przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Sprawa doprowadziła do wyeliminowania z rządu wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, a w konsekwencji - do upadku rządu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów parlamentarnych, wygranych przez PO.mp, pap