Poinformowała o tym Magdalena Stawarska z Biura Komunikacji Społecznej centrali NFZ. Bieńkiewicz nie chciał komentować decyzji Pachciarz. - Dyrektor nie będzie komentował decyzji pani prezes - powiedziała Anna Leder z biura prasowego łódzkiego oddziału NFZ. Dodała jedynie, że "dyrektorowi jest przykro, bo ma poczucie, że pracował uczciwie i zgodnie z prawem".
Protesty w łódzkim NFZ
Stawarska podkreśliła, że rozpoczęła się już procedura odwołania dyrektora. Swoją opinię na ten temat ma też wydać rada oddziału wojewódzkiego Funduszu. Stawarska zaznaczyła jednak, że ta opinia nie jest wiążąca dla prezes NFZ. Sprawa kontraktów w województwie łódzkim na początku 2012 roku wywołała wiele protestów. Odwołania od wyników konkursu złożyło w łódzkim oddziale NFZ 700 placówek medycznych. Leder zwróciła jednak uwagę, że Fundusz przeprowadził kilka tysięcy postępowań konkursowych.
Jednym z największych protestów była styczniowa pikieta pracowników miejskich przychodni przed budynkiem NFZ. Protestowali oni m.in. przeciwko niepodpisaniu przez łódzki Fundusz kontraktów z niektórymi miejskimi placówkami służby zdrowia.
Miasto mogło stracić 15 milionów
Według ówczesnych wyliczeń Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych łódzkiego magistratu w 2012 r. miasto mogło stracić nawet 15 mln zł z powodu przegranych w konkursach na kontrakty dot. ochrony zdrowia. Protestujący zarzucili też NFZ, że nowe placówki i ich oferty nie zostały właściwie sprawdzone. Bieńkiewicz tłumaczył wówczas, że w wielu przypadkach przychodnie złożyły słabe oferty.
ja, PAP