Stanowisko Jarosława Gowina ma związek z rozmową telefoniczną, w trakcie której osoba podająca się za urzędnika kancelarii premiera miała ustalać z Milewskim szczegóły związane m.in. ze sprawami sądowymi szefa Amber Gold.
Milewski rozmawiał z dziennikarzami po spotkaniu z prezesem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Na pytanie, czy złoży dymisję, odpowiedział: "nie wiem, zobaczę". - Jeśli jest oczekiwanie, to zobaczymy. Ja ministra informowałem o wszystkim, jaka jest sytuacja - powiedział prezes sądu.
"To nie chodzi tylko o moją rozmowę"
- Nie będę dziś tego komentował. Sprawa jest w prokuraturze i ABW. Złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wszystkie dokumenty z tym związane, które przyszły. To nie chodzi tylko o moją rozmowę - powiedział Milewski, zapytany, czy poda się do dymisji po ujawnieniu nagrania.
Na pytanie, dlaczego podczas rozmowy z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera konsultował terminy rozprawy, Milewski odparł, że nie może tego komentować. - Zostałem rzeczywiście zaskoczony, w pierwszej chwili myślałem, że to jest z Kancelarii Premiera - stwierdził.
Sędzia zostanie odwołany?
Gowin powiedział, że wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, a jeśli treść nagrania się potwierdzi, to oczekuje podjęcia wobec sędziego postępowania dyscyplinarnego. Gowin podał, że wystąpił też do KRS o opinię w związku z zamiarem odwołania prezesa Milewskiego.
Sensacyjne nagranie
O sprawie poinformowała "Gazeta Polska Codziennie". Jak podała, 6 września do prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku zadzwonił ktoś, kto przedstawił się jako asystent szefa KPRM Tomasza Arabskiego. W rozmowie tej szef sądu miał prosić o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu w sprawie zażalenia na aresztowanie Marcina P., prezesa Amber Gold. Prezes sądu miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września. Gdańska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie po zawiadomieniu prezesa gdańskiego sądu.
Afera Amber Gold
Pierwsze zarzuty Marcinowi P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła 17 sierpnia. Zarzucono mu wtedy prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, prowadzenie działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru działalności kantorowej, posłużenie się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln zł podczas rejestracji spółki przed sądem. Marcin P. jest też podejrzany o niezłożenie sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 r., do czego się przyznał. Wobec Marcina P. zastosowano wówczas dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy.
Zażalenie odrzucone
12 września Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał decyzję sądu niższej instancji o trzymiesięcznym areszcie dla prezesa Amber Gold Marcina P. Postanowienie jest prawomocne. Podejrzany będzie przebywać w areszcie do 29 listopada. Decyzja o utrzymaniu aresztu dla Marcina P. nie została podjęta jednomyślnie. W trzyosobowym składzie sędziowskim jedna sędzia zgłosiła zdanie odrębne.
zew, PAP