Posłowie PiS "chcieli oddać ofiarom hołd i dopilnować, by wszystko było transparentne" - tak Jacek Sasin tłumaczy obecność polityków partii Jarosława Kaczyńskiego w okolicach cmentarza na którym dokonano ekshumacji Anny Walentynowicz. Ryszard Kalisz odpowiada, że "w czynnościach śledczych nie mogą uczestniczyć osoby postronne".
Posłanki PiS ostatecznie nie weszły na teren cmentarza w Gdańsku, ponieważ zostały zatrzymane przez policję. Przepychanki pod cmentarzem Kalisz nazywa "żenującymi", ale Sasin przekonuje, że obecność przedstawicielek PiS w tamtym miejscu była naturalna ponieważ "ekshumacje dotyczą ciał osób niezwykle zasłużonych dla Polski". - Osoby, które tam były, chciały oddać im hołd, stanowić honorową wartę, a z drugiej strony dopilnować, by wszystko było transparentne, bo jest ogromne społeczne poczucie, że w tej sprawie dzieje się wiele dziwnych rzeczy - wyjaśnia.
Argumenty posła PiS nie przekonały Kalisza, który podkreśla, że na miejscu ekshumacji mogą przebywać jedynie śledczy, a także rodzina i jej pełnomocnicy. Próbę wtargnięcia posłanek PiS na teren cmentarza nazywa "skandalicznym ingerowaniem w czynności procesowe". - Posłowie nie są od tego, by domagać się wglądu w indywidualne sprawy, od tego jest procedura prawna - podsumowuje.
TVN24, arb
Argumenty posła PiS nie przekonały Kalisza, który podkreśla, że na miejscu ekshumacji mogą przebywać jedynie śledczy, a także rodzina i jej pełnomocnicy. Próbę wtargnięcia posłanek PiS na teren cmentarza nazywa "skandalicznym ingerowaniem w czynności procesowe". - Posłowie nie są od tego, by domagać się wglądu w indywidualne sprawy, od tego jest procedura prawna - podsumowuje.
TVN24, arb