Gowin odwołał Milewskiego w związku z opisaną w mediach rozmową sędziego z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera. W rozmowie tej prezes gdańskiego sądu miał informować o możliwych terminach posiedzenia dotyczącego zażalenia na areszt szefa Amber Gold Marcina P., jak również umawiać się na spotkanie z szefem rządu.
Przed odwołaniem Milewskiego z funkcji Gowin uzyskał na to zgodę Krajowej Rady Sądownictwa. W środę Rada pozytywnie zaopiniowała wniosek ministra w sprawie odwołania Milewskiego, powołując się na dobro wymiaru sprawiedliwości. Milewski będzie teraz szeregowym sędzią gdańskiego sądu okręgowego.
Jak poinformował Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku, do czasu powołania nowego prezesa sądu funkcję tę pełnić będzie dotychczasowa wiceprezes Alina Miłosz-Kloczkowska. Gdański sąd okręgowy ma też drugiego wiceprezesa, jednak – jak wyjaśnił Adamski - w sytuacji, jaka zaistniała, obowiązki przejmuje zawsze sędzia, który ma dłuższy staż pracy.
Adamski dodał, że zgodnie z prawem o ustroju sądów powszechnych nowego prezesa sądu okręgowego powoła minister sprawiedliwości spośród sędziów sądu apelacyjnego albo sądu okręgowego, po zasięgnięciu opinii zgromadzenia ogólnego sędziów okręgu i opinii prezesa przełożonego sądu apelacyjnego.
Środowa decyzja Rady w sprawie wniosku Gowina o odwołanie Milewskiego była niemal jednogłośna; za wnioskiem w tajnym głosowaniu opowiedziało się 22 z 23 obecnych na posiedzeniu członków KRS, jedna osoba wstrzymała się od głosu. Tuż po głosowaniu Gowin zapewniał, że odwoła Milewskiego niezwłocznie, jak tylko zostaną dopełnione formalności.
Jak relacjonował przewodniczący KRS Antoni Górski, w czasie posiedzenia Rada wysłuchała Milewskiego oraz wiceprezesa gdańskiego sądu apelacyjnego, nadzorującego prace kierowanego przez Milewskiego sądu. Jak poinformował szef KRS, Milewski twierdził, że są wątpliwości dotyczące autentyczności nagrania jego rozmowy. O wiarygodności nagrania, jak podkreślał Górski, rozstrzygnie postępowanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym, a nie przed Radą.
Według Górskiego na posiedzeniu KRS Milewski "był powściągliwy co do okazywania skruchy". Jak mówił szef Rady, sędzia twierdził przed KRS, że podawanie w rozmowie z rzekomym przedstawicielem kancelarii premiera daty posiedzenia aresztowego i składu orzekającego w sprawie prezesa Amber Gold Marcina P. było "normalną informacją publiczną". Członkowie Rady - w tym Gowin - nie podzielają tej opinii.
"Gazeta Polska Codziennie" napisała dwa tygodnie temu, że 6 września do prezesa Milewskiego zadzwoniła osoba przedstawiająca się jako asystent szefa kancelarii premiera Donalda Tuska. W rozmowie tej szef sądu miał prosić o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. zażalenia na aresztowanie Marcina P., prezesa Amber Gold. Milewski miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września. Po zawiadomieniu Milewskiego wszczęte zostało śledztwo w tej sprawie; sprawa została skierowana z Gdańska do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.
Jego zachowanie bada też rzecznik dyscyplinarny, który może wszcząć postępowanie dyscyplinarne i skierować sprawę do sądu; efektem może być kara od upomnienia, nagany, aż po przeniesienie do innego sądu lub nawet usunięcie z sądownictwa.mp, pap