"Tam byli polscy żołnierze"
Minister zaznaczył, że zamówione specjalne trumny z Włoch do transportu międzynarodowego przyjechały do Polski 12 kwietnia a do Moskwy trafiły tego samego dnia. - Wszystkie ciała, które były sprowadzane w terminach późniejszych były już układane w tych trumnach - powiedział Boni. Dlatego, jak mówił, "rozumie polityczny wymiar powiedzenia >ruska trumna<, ale nie rozumie praktycznego wymiaru". Minister dodał, że od samego początku specjalny oddział żołnierzy z Opola zajmował się przygotowywaniem tych trumien do transportu lotniczego, czyli ich lutowaniem. - To byli polscy żołnierze, panie pośle, więc nie trzeba było o to specjalnie walczyć - zwrócił się Boni do posła PiS Andrzeja Dudy, który wcześniej mówił o warunkach, jakie po przylocie do Moskwy po katastrofie smoleńskiej stawiał Rosjanom.
"Tylko rodzina Lecha Kaczyńskiego chciała otwierać trumnę"Minister zaznaczył, że gdyby ktokolwiek po katastrofie smoleńskiej zgłosił wniosek, że potrzebuje z takich czy innych powodów otworzyć trumnę ze swoim bliskim, to szukano by rozwiązania. Wyjaśnił, że procedura ustawowa nie dawała takiej możliwości, chyba że byłaby zgoda prokuratora bądź - w przypadku kremacji - zgoda powiatowego inspektora sanitarnego. Boni zaznaczył, że był jeden odrębny przypadek dotyczący trumny z ciałem Lecha Kaczyńskiego. Wspominał, że 12 kwietnia rodzina wyraziła życzenie otwarcia trumny w celu przygotowania ciała do pochówku. Dodał, że cała procedura odbyła się w obecności głównego inspektora sanitarnego i zastępcy prokuratora generalnego oraz innych wskazanych osób. - Nie było takiej presji i poza tymi formalnymi wnioskami nie było żadnych innych wniosków - to jeszcze wczoraj sprawdzałem - które mówiłyby o potrzebie otwarcia trumien - zaznaczył.
PAP, arb