12 października Sejm udzielił wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Przyjął też informację premiera, w której zapowiedział on wydłużenie urlopu macierzyńskiego, program "Inwestycje polskie", inwestycje w bezpieczeństwo energetyczne. Szef rządu zaproponował też zmianę finansowania budowy żłobków: samorząd będzie musiał włożyć własny wkład tylko na poziomie 20 proc.; o dofinansowanie będą też mogły ubiegać się podmioty prywatne.
Premier podał, że w latach 2012-2015 43 mld zł powinny być przeznaczone na kontynuację programu budowy autostrad i dróg krajowych. Tusk zapowiedział też modernizację kolei. W latach 2013-2015 zaangażowanych na ten cel ma być 30 mld zł.Opozycja oceniła słowa Tuska jako obietnice bez pokrycia.
"Inwestycje Polskie"
O programie "Inwestycje Polskie" bardziej szczegółowo mówili 13 października minister finansów Jacek Rostowski i minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Według nich, program ma zapewnić utrzymanie wzrostu gospodarczego, gdyż lata 2013-2014 będą trudne dla Polski. - Nasza wizja (rozwoju - red.) jest oparta na środkach z UE, aktywizacji aktywów państwowych, ulokowanych w spółkach Skarbu Państwa, aktywizacji środków samorządowych, ale też w dużej mierze na aktywizacji środków sektora prywatnego, także zagranicznego - mówił Rostowski.
Mówiąc o źródłach finansowania Rostowski podkreślił, że 15 proc. wieloletnich wydatków ma pochodzić z budżetu państwa, z różnych firm 13 proc., 16 proc. z instytucji finansowych, 39 proc. z UE, a 17 proc. ze współfinansowania środków UE.
Rostowski: to nie były obietnice
Dziś w TVP Info Jacek Rostowski powiedział, że że to, co przedstawił w Sejmie Donald Tusk to "nie obietnice, lecz intencje". - Tym różni się odpowiedzialny rząd od opozycji - stwierdził minister finansów.
Mówiąc o "Inwestycjach Polskich" powiedział, że część inwestycji będzie finansowana przez Bank Gospodarstwa Krajowego, który "dzisiaj ma niewystarczającą ilość kapitału". – Zaproponowaliśmy dokapitalizowanie tego banku o 10 miliardów złotych z akcji spółek skarbu państwa, takich, jakie mamy ponad nasze potrzeby, by utrzymać kontrolę w spółkach strategicznych. Wniesiemy te akcje do BGK, a bank je sprzeda. Banki są w stanie pożyczyć kwotę będącą mnożnikiem kapitału. Będziemy mógł zdobyć czterokrotność tej sumy, albo nawet więcej – oświadczył Rostowski.
zew, PAP, TVP Info