- Od tego rządu nie przyjmuję już zapowiedzi i obietnic - powiedział w rozmowie z Onetem były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Kwaśniewski mówiąc o tzw. drugim exposé premiera Donalda Tuska stwierdził, że złożył on tyle obietnic, iż będzie go z czego rozliczać. - Najważniejsze jest jednak to, że rząd wciąż dysponuje polityczną większością w parlamencie - dodał.
Zdaniem byłego prezydenta głosowanie nad projektem ustawy antyaborcyjnej, w którym 40 posłów PO opowiedziało się za skierowaniem go do dalszych prac, to ogromny kłopot dla Platformy, która ma w dużej części liberalny elektorat. - To głosowanie jest dla tych wyborców zaskoczeniem. Ich nastroje najlepiej wyraziła prof. Magdalena Środa, która napisała, że skoro posłowie PO tak głosują, to ona już się nie boi PiS-u. I nie widzi różnicy między obiema partiami. Dlatego partia Tuska poniesie straty. Ale na tym nie koniec - podkreślił Kwaśniewski.
- W ciągu 48 godzin liberałowie z Platformy zostali uderzeni przez konserwatystów zerwaniem kompromisu aborcyjnego, który istnieje już 20 lat, a następnego dnia w wystąpieniu Tuska usłyszeli, że ratunkiem dla gospodarki ma być silny interwencjonizm państwowy. Premier mówił o wzmocnieniu banku państwowego, który ma wspomagać inwestycje. To niezwykle socjalistyczny element programu. Mnie, jako lewicowcowi, to nie przeszkadza, ale dla liberalnego elektoratu PO to może być kolejny problem. Jednego dnia wyborcy dostali cios ze strony konserwatywnej, a następnego - socjalistycznej - mówił były prezydent.
Zdaniem Kwaśniewskiego wzrost poparcia dla PiS może być stały. - Partia Kaczyńskiego stworzyła alternatywę programową i personalną dla rządzących. PiS od początku, mimo porażek, utrzymuje dwadzieścia kilka procent stałego i zdyscyplinowanego elektoratu. To prawdziwy fenomen – stwierdził. Jak przewiduje były prezydent zła sytuacja gospodarcza może spowodować silną frustrację w społeczeństwie. - Wtedy ludzie są zbyt źli na rząd, by w dniu wyborów zostać w domu. Pójdą głosować. Po prawej stronie sceny politycznej mają alternatywę, czyli PiS. Po lewej – nie widać alternatywy. To nie oznacza, że PiS łatwo wróci do władzy. Najpierw musi odzyskać zdolność koalicyjną – zaznaczył.
ja, Onet
Zdaniem byłego prezydenta głosowanie nad projektem ustawy antyaborcyjnej, w którym 40 posłów PO opowiedziało się za skierowaniem go do dalszych prac, to ogromny kłopot dla Platformy, która ma w dużej części liberalny elektorat. - To głosowanie jest dla tych wyborców zaskoczeniem. Ich nastroje najlepiej wyraziła prof. Magdalena Środa, która napisała, że skoro posłowie PO tak głosują, to ona już się nie boi PiS-u. I nie widzi różnicy między obiema partiami. Dlatego partia Tuska poniesie straty. Ale na tym nie koniec - podkreślił Kwaśniewski.
- W ciągu 48 godzin liberałowie z Platformy zostali uderzeni przez konserwatystów zerwaniem kompromisu aborcyjnego, który istnieje już 20 lat, a następnego dnia w wystąpieniu Tuska usłyszeli, że ratunkiem dla gospodarki ma być silny interwencjonizm państwowy. Premier mówił o wzmocnieniu banku państwowego, który ma wspomagać inwestycje. To niezwykle socjalistyczny element programu. Mnie, jako lewicowcowi, to nie przeszkadza, ale dla liberalnego elektoratu PO to może być kolejny problem. Jednego dnia wyborcy dostali cios ze strony konserwatywnej, a następnego - socjalistycznej - mówił były prezydent.
Zdaniem Kwaśniewskiego wzrost poparcia dla PiS może być stały. - Partia Kaczyńskiego stworzyła alternatywę programową i personalną dla rządzących. PiS od początku, mimo porażek, utrzymuje dwadzieścia kilka procent stałego i zdyscyplinowanego elektoratu. To prawdziwy fenomen – stwierdził. Jak przewiduje były prezydent zła sytuacja gospodarcza może spowodować silną frustrację w społeczeństwie. - Wtedy ludzie są zbyt źli na rząd, by w dniu wyborów zostać w domu. Pójdą głosować. Po prawej stronie sceny politycznej mają alternatywę, czyli PiS. Po lewej – nie widać alternatywy. To nie oznacza, że PiS łatwo wróci do władzy. Najpierw musi odzyskać zdolność koalicyjną – zaznaczył.
ja, Onet