Jacek Cichocki, minister spraw wewnętrznych przyznał, że Remigiusz M., technik pokładowy rządowego Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 roku wylądował w Smoleńsku był ważnym świadkiem w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Nie wiem, jak rozwija się śledztwo smoleńskie, które prowadzi prokuratura i jak świadkowie są w śledztwie uszeregowani, ale to niewątpliwie jedna z najważniejszych osób [Remigiusz M. - red.] w tym śledztwie - wyjaśnił minister.
Dodał, że policja i prokuratura prowadzą czynności śledcze związane ze śmiercią lotnika. Zaznaczył również, że obecnie zadaniem służb będzie możliwe wykluczenie udziału osób trzecich w śmierci żołnierza. - Zwłaszcza jeśli to takie samobójstwo, że ktoś nie pozostawia po sobie listu, przynajmniej dziś nie wiemy, żeby był. Prokuratura zawsze musi to sprawdzić - tłumaczył minister.
Remigiusz M. w śledztwie smoleńskim był przesłuchiwany jako świadek. W wywiadach dla mediów technik Jaka-40 twierdził, że kontroler z wieży lotniska w Smoleńsku pozwolił załodze prezydenckiego TU-154 zejść do wysokości 50 metrów. Zgodnie z opublikowanymi stenogramami miało być to 100 metrów. Remigiusz M. został znaleziony martwy w nocy z 27 na 28 października. Według wstępnych ustaleń prokuratury okoliczności śmierci wskazują na samobójstwo.
Komentując całe zdarzenie Cichocki powiedział, że zawsze "jest poruszony czyjąś śmiercią, jeśli jest to samobójstwo. To jest dramat ludzi". - Na miejscu są prowadzone czynności przez policję i prokuraturę. Z tego, co wiemy publicznie, na razie nie ma żadnych innych śladów, które by wskazywały na działanie osób trzecich, ale na to trzeba jeszcze trochę czasu i analiz - dodał minister.
TVN24, ml
Remigiusz M. w śledztwie smoleńskim był przesłuchiwany jako świadek. W wywiadach dla mediów technik Jaka-40 twierdził, że kontroler z wieży lotniska w Smoleńsku pozwolił załodze prezydenckiego TU-154 zejść do wysokości 50 metrów. Zgodnie z opublikowanymi stenogramami miało być to 100 metrów. Remigiusz M. został znaleziony martwy w nocy z 27 na 28 października. Według wstępnych ustaleń prokuratury okoliczności śmierci wskazują na samobójstwo.
Komentując całe zdarzenie Cichocki powiedział, że zawsze "jest poruszony czyjąś śmiercią, jeśli jest to samobójstwo. To jest dramat ludzi". - Na miejscu są prowadzone czynności przez policję i prokuraturę. Z tego, co wiemy publicznie, na razie nie ma żadnych innych śladów, które by wskazywały na działanie osób trzecich, ale na to trzeba jeszcze trochę czasu i analiz - dodał minister.
TVN24, ml