- W artykule "Rzeczpospolitej" występuje pewna nieścisłość. Nie może być bowiem takiej kompilacji środków wybuchowych, jak trotyl i nitrogliceryna, bo nie występują one razem - powiedział na antenie TVN24 płk Leszek Artemiuk, ze Stowarzyszenia Polskich Specjalistów Bombowych. Jak dodał "praktyka zamachów tego nie potwierdza".
- Mógłby być trotyl, nitrogliceryny na pewno nie (było - red.). Nitrogliceryny nie stosuje się od dawna, może ona być oczywiście składnikiem innych materiałów wybuchowych - stwierdził Artemiuk.
Materiały wybuchowe we wraku Tu-154
Według informacji "Rzeczpospolitej" polscy prokuratorzy i biegli badający wrak Tu-154M w Rosji odkryli na nim ślady trotylu i nitrogliceryny. Wyniki ich ekspertyz od kilkunastu dni ma znać prokurator generalny Andrzej Seremet. Polscy biegli pojechali do Rosji ponieważ ich zastrzeżenia wzbudziła rosyjska ekspertyza pirotechniczna, której nie chcieli podpisać bez ponownego przebadania wraku. Prokuratorzy tłumaczyli, że eksperci z Polski mieli wcześniej do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych.
Pierwsze badanie na obecność materiałów wybuchowych dało wynik pozytywny - na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Ich ilość była bardzo duża. Ślady obecności materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu.
"Resztki trotylu odłożyłyby się na fotelach, zwłokach..."
W opinii Artemiuka elektroniczne środki detekcji materiałów wybuchowych, jakimi posługiwali się biegli w Smoleńsku nie dają stuprocentowej pewności. - Do analizy stosuje się laboratoria policyjne, które są w stanie próbki przebadać i stwierdzić z czym mamy do czynienia. I jeśli takie ślady wykryto, to na pewno takie badania przeprowadzono i ewentualnie usłyszymy, czy to jest realne - podkreślił.
Zdaniem eksperta jeśli katastrofa smoleńska była spowodowana zamachem, to bomba powinna być umieszczona wewnątrz samolotu. - Resztki trotylu, które nie zostały spalone w ewentualnym wybuchu, odłożyłyby się na wewnętrznych częściach kadłuba, fotelach, zwłokach, ubraniach, innych sprzętach - powiedział. Jak dodał jeśli doszło do zamachu, to powinno się też znaleźć szczątki bomby. Artemiuk zaznaczył, że nie chce mu się wierzyć, by do katastrofy doszło w wyniku zamachu.
Artemiuk ocenił, iż trotyl na na śródpłaciu samolotu mógł się tam znaleźć jeśli było to miejsce wybuchu. - Jeśli skrzydło zostało obrócone, to deszcz mógł tego nie zmyć (materiałów wybuchowych - red.) - stwierdził.
ja, TVN24, "Rzeczpospolita"
Materiały wybuchowe we wraku Tu-154
Według informacji "Rzeczpospolitej" polscy prokuratorzy i biegli badający wrak Tu-154M w Rosji odkryli na nim ślady trotylu i nitrogliceryny. Wyniki ich ekspertyz od kilkunastu dni ma znać prokurator generalny Andrzej Seremet. Polscy biegli pojechali do Rosji ponieważ ich zastrzeżenia wzbudziła rosyjska ekspertyza pirotechniczna, której nie chcieli podpisać bez ponownego przebadania wraku. Prokuratorzy tłumaczyli, że eksperci z Polski mieli wcześniej do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych.
Pierwsze badanie na obecność materiałów wybuchowych dało wynik pozytywny - na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Ich ilość była bardzo duża. Ślady obecności materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu.
"Resztki trotylu odłożyłyby się na fotelach, zwłokach..."
W opinii Artemiuka elektroniczne środki detekcji materiałów wybuchowych, jakimi posługiwali się biegli w Smoleńsku nie dają stuprocentowej pewności. - Do analizy stosuje się laboratoria policyjne, które są w stanie próbki przebadać i stwierdzić z czym mamy do czynienia. I jeśli takie ślady wykryto, to na pewno takie badania przeprowadzono i ewentualnie usłyszymy, czy to jest realne - podkreślił.
Zdaniem eksperta jeśli katastrofa smoleńska była spowodowana zamachem, to bomba powinna być umieszczona wewnątrz samolotu. - Resztki trotylu, które nie zostały spalone w ewentualnym wybuchu, odłożyłyby się na wewnętrznych częściach kadłuba, fotelach, zwłokach, ubraniach, innych sprzętach - powiedział. Jak dodał jeśli doszło do zamachu, to powinno się też znaleźć szczątki bomby. Artemiuk zaznaczył, że nie chce mu się wierzyć, by do katastrofy doszło w wyniku zamachu.
Artemiuk ocenił, iż trotyl na na śródpłaciu samolotu mógł się tam znaleźć jeśli było to miejsce wybuchu. - Jeśli skrzydło zostało obrócone, to deszcz mógł tego nie zmyć (materiałów wybuchowych - red.) - stwierdził.
ja, TVN24, "Rzeczpospolita"