Klich: trotyl na wraku Tu-154M? To szokujące. Komisja Millera nie zbadała wraku?

Klich: trotyl na wraku Tu-154M? To szokujące. Komisja Millera nie zbadała wraku?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Edmund Klich, fot. PIOTR MOLECKI / Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
Jestem zaskoczony tą informacją, jak pewnie większość Polaków. To szokujące! Nie miałem żadnych podejrzeń, że na wraku tupolewa mogą znajdować się materiały wybuchowe. Gdybym posiadał takie informacje natychmiast zgłosiłbym je do odpowiednich organów. Zawiadomiłbym premiera i komisję Jerzego Millera - komentuje doniesienia "Rzeczpospolitej" ws. katastrofy smoleńskiej były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Klich uważa też, że ws. badań wraku zawiodła komisja Millera. - Albo nie badali wraku, albo nie badano go precyzyjnie, bo gdyby badania inżynieryjne prowadzono dokładnie, ślady materiałów wybuchowych zostałyby wykryte. To poważne zaniechanie, a przecież do czegoś ta komisja została powołana - mówi dla wp.pl. - Jak napisałem w swojej książce "Moja czarna skrzynka", polecałem polskiej grupie inżynierów zbadanie wraku i oni odmówili mi tego - wyznaje.

Czy możliwe jest, że badający wrak polscy eksperci nie znaleźli śladów materiałów wybuchowych? - Nie wiem, czy ten wrak w ogóle badali, nie ma informacji, z których wynikałoby, że grupa inżynieryjna polskiej komisji prowadziła jakiekolwiek badania wraku. Może prowadzono, ale jeśli nawet, to mało skutecznie. Chyba że ukryto pewne fakty, o co nikogo nie posądzam. Trudno sobie wyobrazić, że mogło dojść do takiej manipulacji - przyznaje.

Były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych twierdzi także, że Rosjanie nie utrudniali w żaden sposób badań wraku. - Polscy biegli z prokuratury tygodniami badali wrak, dzięki czemu doszło do ustalenia obecności mikrośladów materiałów wybuchowych. Komisja miała te same możliwości, co prokuratura, a jeśli nie miała, mogła wymóc ten dostęp na szczeblu rządowym. Gdyby odpowiedni nacisk był, Rosjanie na pewno by tego nie odmówili - uważa. Jego zdaniem komisja Millera pracowała w pośpiechu. - Było ciśnienie, by komisja jak najszybciej skończyła pracę, wydała raport. Komisja niestety nie potrafiła się oprzeć takim naciskom - konstatuje.

Klich nie chce przychylić się do tezy o zamachu. - Na tym etapie byłbym daleki od takiego stwierdzenia. Jest za wcześnie by tę informację łączyć z teoriami o zamachu - mówi.  Nie uważa też, by zasadne było powoływanie komisji międzynarodowej do wyjaśnienia przyczyn katastrofy. - Obawiam się, że żadni poważni eksperci lotniczy, poza kilkoma, którzy zrobią wszystko, by zaistnieć, nie będą chcieli brać w tym udziału, mieszać się w politykę - kończy.

mp, wp.pl