Gimnazja utrwalają społeczne nierówności między uczniami - alarmuje "Gazeta Wyborcza".
Gimnazja miały wyrównywać edukacyjne szanse uczniów z różnych szkół podstawowych. Tymczasem, jak pokazują wyniki egzaminów gimnazjalnych, szkoły te bardzo różnią się między sobą poziomem nauczania. "Gazeta Wyborcza" przytacza wyniki egzaminów w czterech podobnych do siebie gimnazjach - uczniowie z poznańskich Jeżyc zdobyli z matematyki średnio ok. 26 proc. punktów, na poznańskim Piątkowie mieli ich średnio ok. 60 proc a we Wrocławiu gimnazjum na Krzykach miało o 30 proc. lepsze wyniki niż szkoła na Psim Polu. Powód? Presja wywierana na osiągane przez dzieci wyniki doprowadziła do wyłonienia się wąskiej elity najlepszych gimnazjów - i całej reszty szkół, w których poziom nauczania jest znacznie niższy. - Tak olbrzymie edukacyjne nierówności nie powinny mieć jednak miejsca w szkołach, które są powszechne i obowiązkowe. Wszystkie powinny uczyć dobrze - podkreśla Wojciech Miśko, nauczyciel matematyki i działacz nauczycielskiej "Solidarności".
Miśko zwraca uwagę, że system w obecnym kształcie sprawia, iż "uczniowie >dobrzy< stają się lepsi, bo mają możliwość edukacji w dowolnych szkołach, a uczniowie wymagający pomocy nie uzyskują wsparcia i stają się coraz słabsi".
"Gazeta Wyborcza", arb
Miśko zwraca uwagę, że system w obecnym kształcie sprawia, iż "uczniowie >dobrzy< stają się lepsi, bo mają możliwość edukacji w dowolnych szkołach, a uczniowie wymagający pomocy nie uzyskują wsparcia i stają się coraz słabsi".
"Gazeta Wyborcza", arb