- Materiały dotyczące in vitro w szufladach ministerstwa są jeszcze od czasów ministra Balickiego. Choć my nastawialiśmy się na inną kolejność – najpierw będzie ustawa, a dopiero potem szczegółowe rozporządzenia. Ale skoro premier uznał, że trzeba wreszcie przerwać ten węzeł gordyjski, który się w Platformie zawiązał, to my to zadanie wykonamy - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wiceminister zdrowia PO Sławomir Neumann.
- Zapowiedź premiera to efekt, powiedzmy to sobie uczciwie, pewnego klinczu w klubie PO. Nie była to decyzja ani ministra Arłukowicza, ani resortu, ale premiera. My teraz mamy ją skutecznie wykonać. Sprawa in vitro nie była naszym priorytetem, nigdy o tym głośno nie mówiliśmy, niczego nie zapowiadaliśmy w tej sprawie, co nie znaczy, że nic w resorcie nie było przygotowywane. Czekaliśmy na projekt ustawy, który Klub Parlamentarny PO miał w tej sprawie zgłosić - wyjaśnił Neumann.
Zdaniem wiceministra premier uznał, że trzeba "przerwać ten węzeł gordyjski, który się zawiązał w Platformie". - W Polsce w najbliższych latach głównym wyzwaniem jest gospodarka, a nie sprawy i spory światopoglądowe, które dziś wielu są na rękę. Mamy w Sejmie partie, które swój kapitał budują na podsycaniu takich sporów. I zarówno aborcja, jak i in vitro są do tego wykorzystywane - powiedział.
ja, "Rzeczpospolita"
Zdaniem wiceministra premier uznał, że trzeba "przerwać ten węzeł gordyjski, który się zawiązał w Platformie". - W Polsce w najbliższych latach głównym wyzwaniem jest gospodarka, a nie sprawy i spory światopoglądowe, które dziś wielu są na rękę. Mamy w Sejmie partie, które swój kapitał budują na podsycaniu takich sporów. I zarówno aborcja, jak i in vitro są do tego wykorzystywane - powiedział.
ja, "Rzeczpospolita"