Cezary Gmyz, który stracił pracę w "Rzeczpospolitej" za artykuł o znalezieniu śladów trotylu w Tu-154M, który - jak głosi oświadczenie wydawcy dziennika - "nie był udokumentowany", w rozmowie z Polskim Radiem przekonuje, że "przygotował swoją publikację rzetelnie".
Grzegorz Hajdarowicz, wydawca "Rzeczpospolitej" w oświadczeniu zamieszczonym na stronie rp.pl napisał, że tekst "Trotyl we wraku tupolewa" "nie powinien się nigdy ukazać w Rzeczpospolitej w takiej formie". "Z przeprowadzonego przeze mnie i Radę Nadzorczą postępowania wyjaśniającego wynika, że tekst nie był w ogóle udokumentowany. (...) Ogromnym nadużyciem był sam tytuł artykułu" - czytamy w oświadczeniu. Hajdarowicz przeprasza też czytelników za to, że "nieprzemyślane działania kilku osób wywołały znów wojnę polsko-polską". "Za błędne decyzje trzeba ponosić konsekwencje - stąd dymisje i zwolnienia dyscyplinarne w redakcji. Od dzisiaj tak będzie zawsze" - dodaje. Deklaruje też, że dołoży starań by odtąd publikacje "Rzeczpospolitej" były zawsze "wiarygodne, rzetelne, przemyślane i sprawdzone".
- Ten materiał został rzetelnie przygotowany wbrew temu, co twierdzą właściciele spółki. Został przygotowany zgodnie ze wszystkimi regułami pracy dziennikarskiej - odpowiada na zarzuty Gmyz.
Polskie Radio, rp.pl, arb
- Ten materiał został rzetelnie przygotowany wbrew temu, co twierdzą właściciele spółki. Został przygotowany zgodnie ze wszystkimi regułami pracy dziennikarskiej - odpowiada na zarzuty Gmyz.
Polskie Radio, rp.pl, arb