"Ci, którzy nie lubili Rzepy – z powodu, umownie mówiąc, (Cezarego) Gmyza – do niej nie przyjdą. Mają, w uproszczeniu, Wyborczą. A ci, którzy lubili ją właśnie z tego powodu, ją porzucą. Dla (Grzegorza) Hajdarowicza nie ma więc, w mojej opinii oczywiście, dobrego wyjścia" - tak decyzję wydawcy "Rzeczpospolitej" o rozstaniu się z autorem artykułu "Trotyl w tupolewie" Cezarym Gmyzem skomentował na swoim blogu senator PO (w przeszłości PJN, PiS) Jan Filip Libicki.
Zdaniem Libickiego Gmyz nie powinien być jednak bohaterem afery związanej z opublikowaniem przez "Rzeczpospolitą" zdementowanych potem przez prokuraturę informacji o wykryciu śladów trotylu na wraku Tu-154M. "Nie jestem ekspertem od prawa prasowego, ale moim zdaniem od momentu decyzji redakcji Rzepy o tej publikacji, to jest bardziej problem (redaktora) naczelnego, niż autora tekstu. I ten sam naczelny chciał mieć Gmyza takim jaki jest. I go miał" - ocenia polityk.
Libicki zastanawia się też co stanie się dalej z Gmyzem, który - zdaniem senatora - "będzie będzie bardzo smakowitym kąskiem" dla prawicowych mediów. "Niczym dla narkomana świeża porcja najlepszego narkotyku…" - dodaje polityk.
arb
Libicki zastanawia się też co stanie się dalej z Gmyzem, który - zdaniem senatora - "będzie będzie bardzo smakowitym kąskiem" dla prawicowych mediów. "Niczym dla narkomana świeża porcja najlepszego narkotyku…" - dodaje polityk.
arb