"Jaki jest bilans afery z artykułem w >Rzeczpospolitej Wszystko świadczy o tym, że na całej sprawie zyskała partia Tuska. Może nie ona to inspirowała, może nie ona wpuszczała w kanał Gmyza i Wróblewskiego, może nie ona manipulowała prokuratorami. Ale to na pewno ona zyskała na aferze" - pisze na blog europoseł PJN Marek Migalski odnosząc się do publikacji w "Rzeczpospolitej" tekstu "Trotyl na wraku tupolewa", w którym pisano o wykryciu przez polskich śledczych śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M.
W opinii Migalskiego jedną z konsekwencji "afery trotylowej" jest rozbicie "Rzeczpospolitej". "Nie oznacza to, że zupełnie przestanie ona pełnić swoje obowiązki, które spełniała do tej pory dobrze (bo zostało tam trochę niezłych i przyzwoitych dziennikarzy), ale na pewno osłabiono niezły zespół i skłócono ze sobą żurnalistów. Przewaga Platformy Nieobywatelskiej w mediach zwiększy się więc znacząco" - zaznaczył Migalski.
"Jarosław Kaczyński, swoimi słowami o tym, że zamordowano 96 osób zniweczył wysiłki swojej partii budowania obrazu poważnej i ciekawej alternatywy dla rządu Tuska. Odstręczył od siebie tych wyborców, którzy nie podzielają jego świętego przekonania o tym, że w Smoleńsku doszło do zaplanowanego zabójstwa. To na pewno musi cieszyć polityków PO" - podkreślił europoseł PJN.
Zdaniem Migalskiego publikacja "spaliła" sprawę obecności we wraku TU-154 trotylu. "Nawet jeśli za pół roku okaże się, że ów trotyl tam naprawdę był (a pokrętne tłumaczenia prokuratury wskazują na to), to nikogo to nie będzie już wówczas obchodziło. Wszyscy i tak już będą mieli wyrobione zdanie i tak ważna informacja nie wpłynie na postawy wyborcze. To na pewno dobra wiadomość dla polityków PO, którzy stali się zakładnikami >teorii niezamachu< - napisał polityk.
Migalski podkreślił, że wszystkie trzy skutki afery służą PO. "I tak to właśnie należy rozumieć. Wszystko świadczy o tym, że na całej sprawie zyskała partia Tuska. Może nie ona to inspirowała, może nie ona wpuszczała w kanał Gmyza i Wróblewskiego, może nie ona manipulowała prokuratorami. Ale to na pewno ona zyskała na aferze. Coś, co mogło tę ekipę wysadzić w powietrze, umocniło ją. Macie jeszcze jakiejś pytania odnośnie tego, kto najlepiej manipuluje świadomością Polaków? Ja nie" - podsumował europoseł.
ja
"Jarosław Kaczyński, swoimi słowami o tym, że zamordowano 96 osób zniweczył wysiłki swojej partii budowania obrazu poważnej i ciekawej alternatywy dla rządu Tuska. Odstręczył od siebie tych wyborców, którzy nie podzielają jego świętego przekonania o tym, że w Smoleńsku doszło do zaplanowanego zabójstwa. To na pewno musi cieszyć polityków PO" - podkreślił europoseł PJN.
Zdaniem Migalskiego publikacja "spaliła" sprawę obecności we wraku TU-154 trotylu. "Nawet jeśli za pół roku okaże się, że ów trotyl tam naprawdę był (a pokrętne tłumaczenia prokuratury wskazują na to), to nikogo to nie będzie już wówczas obchodziło. Wszyscy i tak już będą mieli wyrobione zdanie i tak ważna informacja nie wpłynie na postawy wyborcze. To na pewno dobra wiadomość dla polityków PO, którzy stali się zakładnikami >teorii niezamachu< - napisał polityk.
Migalski podkreślił, że wszystkie trzy skutki afery służą PO. "I tak to właśnie należy rozumieć. Wszystko świadczy o tym, że na całej sprawie zyskała partia Tuska. Może nie ona to inspirowała, może nie ona wpuszczała w kanał Gmyza i Wróblewskiego, może nie ona manipulowała prokuratorami. Ale to na pewno ona zyskała na aferze. Coś, co mogło tę ekipę wysadzić w powietrze, umocniło ją. Macie jeszcze jakiejś pytania odnośnie tego, kto najlepiej manipuluje świadomością Polaków? Ja nie" - podsumował europoseł.
ja