Zdaniem prezydenckiego doradcy Tomasza Nałęcza, święto 11 listopada powinno być jak szwedzki stół: obok patosu, także zabawa.
Nałęcz w TVN24 oświadczył, że Bronisławowi Komorowskiemu zależy na tym, żeby podczas jutrzejszych obchodów było dużo radości i zero bijatyk.
Nałęcz zaznaczył, że prezydentowi zależy, żeby uniknąć 11 listopada patosu. Sam stara się go unikać i dlatego - mimo, że niepoprawnie względem historycznym i heraldycznym - nazywa okolicznościową kokardę narodową przypinaną z okazji Święta Niepodległości - kotylionem. Jego zdaniem, miejscem, gdzie prezydent pozwali sobie na patos jest Grób Nieznanego Żołnierza.
- Ale potem w pochodzie "Razem dla Niepodległej" będzie dużo zabawy, będzie dużo radości. Będzie nie tylko wojsko i orkiestra, ale też oddziały rekonstrukcyjne, a elementem patosu będzie ten czołg, który udało się sprowadzić z Afganistanu - powiedział Nałęcz. Dodał, że 11 listopada powinna być fiesta i zabawa.
eb, tvn24
Nałęcz zaznaczył, że prezydentowi zależy, żeby uniknąć 11 listopada patosu. Sam stara się go unikać i dlatego - mimo, że niepoprawnie względem historycznym i heraldycznym - nazywa okolicznościową kokardę narodową przypinaną z okazji Święta Niepodległości - kotylionem. Jego zdaniem, miejscem, gdzie prezydent pozwali sobie na patos jest Grób Nieznanego Żołnierza.
- Ale potem w pochodzie "Razem dla Niepodległej" będzie dużo zabawy, będzie dużo radości. Będzie nie tylko wojsko i orkiestra, ale też oddziały rekonstrukcyjne, a elementem patosu będzie ten czołg, który udało się sprowadzić z Afganistanu - powiedział Nałęcz. Dodał, że 11 listopada powinna być fiesta i zabawa.
eb, tvn24