Prezes PiS Jarosław Kaczyński skomentował incydent, do którego doszło w Czeladzi podczas spotkania z posłem Prawa i Sprawiedliwości Antonim Macierewiczem. Podczas dyskusji wywiązała się awantura po tym, jak 18-letni mężczyzna zarzucił posłowi "polityczną indoktrynację". - Źle się stało - stwierdził Kaczyński.
- Każdy może zadawać pytanie takie, jakie uważa za właściwe. Można na nie nie odpowiadać, ale należy je zadawać - powiedział Kaczyński.
Podczas spotkania z posłem PiS Antonim Macierewiczem w Czeladzi doszło do awantury. Andrzej Kostewicz powiedział:„Dla mnie to, co pan teraz mówi, to zwykła polityczna indoktrynacja. Pan w gruncie rzeczy oskarża demokratycznie wybrany rząd o zdradę”. Te słowa wywołały duże wzburzenie na sali. 18-latkowi wyrwano mikrofon. Pod jego adresem rzucono oskarżenia o prowokację. Mówiono mu, że jest agentem i "palikociarzem". Z tłumu wyprowadził go sam poseł PiS Antoni Macierewicz.
"Nie przyszedłem tam prowokować"
- Ja tam nie przyszedłem prowokować. Oczekiwałem prostej odpowiedzi. To, że pan poseł jej nie ma, to już jest jego sprawa. To, że poseł Macierewicz oskarżył mnie o prowokację, to dla mnie jest uciekanie od tematu, medialne kluczenie - stwierdził w rozmowie z Wprost.pl Andrzej Kostewicz, 18-latek którego wypowiedź na spotkaniu z posłem PiS Antonim Macierewiczem wywołała awanturę.
"Musimy spokojnie reagować na prowokacje"
W ocenie Antoniego Macierewicza „prowokacyjność działań pana Kostewicza była oczywista”. - Wszyscy musimy się uczyć spokojnie, ale stanowczo reagować na prowokacje, których jest coraz więcej. Nie możemy przecież upodabniać się do przedstawicieli innych partii, którzy z wulgarnymi przekleństwami na ustach wyrzucają ze swoich spotkań ludzi o patriotycznych poglądach. W Czeladzi na szczęście nikt tak się nie zachował - przekonywał Macierewicz w rozmowie z Onetem.
ja, Onet, Wprost.pl
Podczas spotkania z posłem PiS Antonim Macierewiczem w Czeladzi doszło do awantury. Andrzej Kostewicz powiedział:„Dla mnie to, co pan teraz mówi, to zwykła polityczna indoktrynacja. Pan w gruncie rzeczy oskarża demokratycznie wybrany rząd o zdradę”. Te słowa wywołały duże wzburzenie na sali. 18-latkowi wyrwano mikrofon. Pod jego adresem rzucono oskarżenia o prowokację. Mówiono mu, że jest agentem i "palikociarzem". Z tłumu wyprowadził go sam poseł PiS Antoni Macierewicz.
"Nie przyszedłem tam prowokować"
- Ja tam nie przyszedłem prowokować. Oczekiwałem prostej odpowiedzi. To, że pan poseł jej nie ma, to już jest jego sprawa. To, że poseł Macierewicz oskarżył mnie o prowokację, to dla mnie jest uciekanie od tematu, medialne kluczenie - stwierdził w rozmowie z Wprost.pl Andrzej Kostewicz, 18-latek którego wypowiedź na spotkaniu z posłem PiS Antonim Macierewiczem wywołała awanturę.
"Musimy spokojnie reagować na prowokacje"
W ocenie Antoniego Macierewicza „prowokacyjność działań pana Kostewicza była oczywista”. - Wszyscy musimy się uczyć spokojnie, ale stanowczo reagować na prowokacje, których jest coraz więcej. Nie możemy przecież upodabniać się do przedstawicieli innych partii, którzy z wulgarnymi przekleństwami na ustach wyrzucają ze swoich spotkań ludzi o patriotycznych poglądach. W Czeladzi na szczęście nikt tak się nie zachował - przekonywał Macierewicz w rozmowie z Onetem.
ja, Onet, Wprost.pl